Partner merytoryczny: Eleven Sports

​Piłkarskie legendy Orłów. Gerard Wodarz - sylwetka

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

W momencie wybuchu II wojny światowej Gerard Wodarz był najlepszym lewoskrzydłowym w Polsce. Do legendy przeszły zwłaszcza jego wymierzone co do centymetra dośrodkowania, choć sam także potrafił posłać piłkę do siatki. Dziś być może niewielu już o nim pamięta, choć nie dotyczy to zapewne wiernych kibiców Ruchu Chorzów.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration 0:00
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time 0:00
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • captions and subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Gerard Wodarz - pięciokrotny mistrz polski, piłkarz doceniany na turniejach międzynarodowych. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

      Słyszysz "Wodarz" - myślisz "Ruch Chorzów". Skrzydłowy został legendą drużyny "Niebieskich", z którą sięgnął po pięć mistrzostw Polski. Jako utalentowany chłopak urodzony w Hajdukach Wielkich był zresztą skazany na Ruch, którego siedziba znajdowała się właśnie w Hajdukach, włączonych do Chorzowa w 1939 roku.

      Błyskotliwy debiut "chłopaczka"

      Wodarz przyszedł na świat 10 sierpnia 1913 roku. Jego ojciec, wojskowy, zginął pod Tannenbergiem już rok po urodzeniu swojego syna. Przyszły gwiazdor reprezentacji Polski od małego kopał piłkę wraz z rówieśnikami. W lokalnych hajduckich meczach reprezentował drużynę z ulicy św. Jadwigi. Już w wieku niespełna 16 lat zadebiutował w dorosłej drużynie Ruchu w meczu towarzyskim z BBTS w Bielsku i od razu zdobył bramkę.

      "Pewnej niedzieli przed południem podszedł do mnie w kościele pracownik pierwszej drużyny, oświadczając, iż szuka mnie. Mam natychmiast jechać do Bielska, gdzie Ruch grał, gdyż ich lewoskrzydłowy zachorował. Pojechałem tam jak stałem. Nosiłem jeszcze wówczas krótkie spodnie i koszulę z wyłożonym kołnierzem. Pojawienie się moje na boisku w Bielsku wywołało złośliwe uwagi tamtejszych kibiców pod adresem 'chłopaczka'. Wkrótce jednak po rozpoczęciu meczu i strzeleniu przeze mnie nieczęsto widzianej bramki z odległości 30 metrów, zwolennicy tamtejszego klubu zmienili zdanie: nabrali szacunku dla moich umiejętności" - wspominał tamto spotkanie Wodarz na łamach "Sportu" (cytat za: rfbl.pl).

      Co ciekawe, choć Wodarz zasłynął z królowania na lewej flance boiska, w meczu ligowym z Pogonią Lwów pełnił funkcję rezerwowego bramkarza. Jak sam przyznał, jego serce niemal zamarło ze strachu i był niezwykle rad, że nie był zmuszony do zastąpienia podstawowego golkipera.

      Zabójcze trio

      Z czasem urodzony w Hajdukach Wielkich piłkarz utworzył w Ruchu zabójcze trio do spółki z Teodorem Peterkiem oraz Ernestem Wilimowskim. "Błyskawicznie szybki, technicznie bez zarzutu, nerwowo opanowany, prowadzi piłkę w pełnym gazie krótko przy nodze, wybiega momentalnie na wolną pozycję, cofa się, idzie do przodu, centruje i... strzela, że raduje się serce" - opisywał grę Wodarza "Przegląd Sportowy".

      W latach: 1993, 1934, 1935, 1936, 1938 skrzydłowy cieszył się z mistrzostwa Polski. Był także bliski wywalczenia medalu z reprezentacją Polski na igrzyskach olimpijskich w 1936 roku w Berlinie. Kto wie, jak potoczyłaby się historia, gdyby tylko Wilimowski pojechał na turniej...

      Tak się jednak nie stało. Klubowy kolega Wodarza za rzekome picie alkoholu i branie pieniędzy za grę został skreślony z kadry i nie mógł zagrać na igrzyskach. Gwiazda Wodarza błyszczała za to pełnym blaskiem. W starciu z Węgrami nasz lewoskrzydłowy strzelił ostatnią bramkę, pieczętując naszą wygraną 3-0. W ćwierćfinale piłkarze Wielkiej Brytanii mogli tylko patrzeć, jak Wodarz kompletuje hat-tricka w dziewięć minut. Polacy zwyciężyli 5-4 i awansowali do półfinału, w którym górą była Austria.

      Naszym rywalem w walce o brąz była Norwegia. Wodarz szybko zapewnił "Biało-Czerwonym" prowadzenie, choć ostatecznie to drużyna ze Skandynawii mogła cieszyć się z miejsca na podium. Norwegowie zwyciężyli 3-2, zdobywając decydującej bramkę w końcowych minutach. Wcześniej bliski szczęścia był Wodarz, lecz jego strzał wylądował na poprzeczce.

      Przez wielu ekspertów Wodarz został okrzyknięty najlepszym lewoskrzydłowym igrzysk. Zmagania w Berlinie nie tylko przysporzyły mu piłkarskiej chwały. Wszyta w mundur legitymacja olimpijska uratowała mu później życie na froncie drugiej wojny światowej. Zanim jednak Wodarz ubrał kamasze, pojechał na pierwszy w historii polskiego futbolu mundial w 1938 roku. Ze względu na ówczesny format mistrzostw świata, nasi reprezentanci wrócili do ojczyzny już po pierwszym meczu, w którym Brazylia pokonała nas 6-5 po dogrywce.

      Tragiczne pokolenie

      Wodarz należał do straconego pokolenia, naznaczonego przez II wojnę światową. W momencie jej wybuchu miał 26-lat. Front zabrał mu więc najlepsza lata kariery. 24 sierpnia został zmobilizowany do 75. Pułku Piechoty i wziął udział w kampanii wrześniowej. Jego pułk skapitulował 21 września, a sam Wodarz pracował później w hucie. W końcu jednak podzielił los innych mieszkańców Górnego Śląska i został zwerbowany przez Wermacht.

      Gdy pewnego dnia został schwytany, życie uratowała mu wspomniana już wcześniej legitymacja wszyta w mundur wraz z francuską wizą. Dwóch jego kompanów straciło życie. Wodarz natomiast ostatecznie trafił do Anglii, gdzie dotrwał do końca wojny, pracując przy naziemnej obsłudze brytyjskich sił powietrznych. Po zakończeniu działań zbrojnych mógł zostać w Wielkiej Brytanii, lecz zdecydował się wrócić do ojczyzny.

      W czasie wojny nie zapomniał o futbolu. Najpierw grał w drużynie z Hajduk Wielkich, przemianowanych wtedy na Bismarckhütte, w piłkę grał także na Wyspach. Po powrocie do Polski ponownie założył koszulkę Ruchu, dołączając do drużyny, grającej wtedy z śląskiej klasie A. Karierę zakończył w 1947 roku, a następnie postanowił sprawdzić się w roli trenera. Prowadził między innymi Ruch Chorzów oraz Górnika Zabrze.

      Od lewej: Gerard Wodarz, Ewald Dytko oraz Teodor Peterek/ Archiwum /Newspix

      Śmierć przyszła nagle

      Do ostatnich dni swojego życia Wodarz zachował sprawność fizyczną. Zmarł nagle 8 listopada 1982 roku na cmentarzu. Wracając do domu z gabinetu dentystycznego dostał nagle wylewu i zawału.

      - Zmarł największy w historii polskiego piłkarstwa lewoskrzydłowy, jeden z najwybitniejszych w Europie w latach 30. Był dla mnie wzorem najgodniejszym do naśladowania - mówił po śmierci Wodarza jego imiennik - Gerard Cieślik.

      Gerard Wodarz. For. Narodowe Archiwum Cyfrowe/


      Gerard Wodarz

      (urodzony 10 sierpnia 1913 r. w Hajdukach Wielkich, zmarł 8 listopada 1982 r. w Chorzowie)

      Kariera piłkarska:

      • 1929-1939 Ruch Chorzów
      • 1939-1944 Bismarckhütter SV
      • 1945 RAF Newton Notts
      • 1945-1946 Fraserburgh FC
      • 1946-1947 Ruch Chorzów

      Kariera trenerska:

      • 1948 Rymer Niedobczyce
      • 1949 Ruch Chorzów
      • 1950 Piast Gliwice
      • 1950-1954 Górnik Zabrze 
      • 1954-1978 Górnik Zabrze (młodzież) 
      • 1957 Górnik Świętochłowice
      • 1958 ŁTS Łabędy
      • 1960 Piast Gliwice
      • 1961 Ruch Chorzów
      • 1967 Górnik Mysłowice
      • 1972 Stal Zabrze (juniorzy)

      Reprezentacja Polski:

      • 28 meczów, dziewięć bramek

      Sukcesy:

      • Pięć mistrzostw Polski: 1993, 1934, 1935, 1936, 1938 
      • Trzecie miejsce w mistrzostwach Polski: 1937

      Opracował: Tomasz Brożek

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje