Gwardia idzie za ciosem. Górnik w końcu w ósemce. Zmiana trenera w Legionowie
W 17. serii ORLEN Superligi, Corotop Gwardia Opole wygrała czwarty mecz z rzędu i zrobiła duży krok w stronę czwartego miejsca. W „Derbach Dolnego Śląska” znów lepszy okazał się KGHM Chrobry Głogów, który ograł u siebie Śląsk Wrocław
Mecz w Głogowie był ciekawym widowiskiem. Przedostatni wrocławianie muszą szukać punktów nawet na terenie wyżej lokowanych zespołów. Pojedynek długo był zacięty. Gospodarze nie mogli odskoczyć na więcej niż dwie, trzy bramki. Wynik oscylował wokół remisu. W końcówce górę wzięło doświadczenie drużyny Witalija Nata, która dorzuciła kilka goli i wygrała 30:24.
- Wiedziałem, że to będzie bardzo ciężkie spotkanie, bo Wrocław gra coraz lepiej. Pokazują to z meczu na mecz. Przestrzegałem przed tym chłopaków. Nie mam do nich żadnych zarzutów, może poza kilkoma sytuacjami w obronie. Oni dali jednak z siebie wszystko. Niestety, mamy nieco okrojony skład i powoli brakuje już sił, bo za nami bardzo dużo grania. Nawarstwia się zmęczenie, ale oni dali radę i wytrzymują napięcie - tłumaczył Witalij Nat, trener zespołu z Głogowa.
Czwarte zwycięstwo z rzędu odniosła Corotop Gwardia Opole, która ograła Zagłębie w Lubinie 33:26. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, ale pojedynek szybko się wyrównał. Po zmianie stron ton rywalizacji nadawali przyjezdni, którzy na kwadrans przed końcem zbudowali kilkubramkową przewagę.
- Pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Zwłaszcza pierwsze dziesięć minut, kiedy rzuciliśmy tylko jedną bramkę. Cieszę się, że się z tego otrząsnęliśmy. W przerwie w szatni padło parę gorzkich słów. Druga część wyglądała tak, jak powinna. Kibice mówili, że gramy o medal? Każdy chce osiągać jak najwyższe cele. Skupiamy się jednak na każdym pojedynczym spotkaniu, tak jakby to było najważniejszy mecz w karierze - powiedział Piotr Jędraszczyk, rozgrywający drużyny z Opola, który zdobył osiem bramek.
Corotop Gwardia ma 30 punktów - o jeden mniej od czwartej Rebud KPR Ostrovii Ostrów Wielkopolski, która w środę przegrała u siebie z Orlen Wisłą Płock 22:26. Rewelacja pierwszej części sezonu musiała grać w jeszcze mocniej ograniczonym składzie. Do licznych kontuzji doszły choroby kilku zawodników na czele z nieobecnym Markiem Szperą. Podopieczni Kima Rassmusena zakończyli już rok. Ze względu na ich stan kadrowy Komisarz Ligi przełożył "Derby Wielkopolski" w Kaliszu.
Energa MKS ma czego żałować, bo w tej serii pokazała się z dobrej strony, ogrywając na wyjeździe Energę Borys MMTS Kwidzyn 28:25. Podopieczni Rafała Kuptela wypracowali przewagę na początku drugiej połowy, kiedy między słupkami bardzo dobrze spisywał się Krzysztof Szczecina.
- Fajnie było ponownie zagrać w Kwidzynie. Spędziłem tutaj przecież dziewięć lat. Mecz był bardzo wyrównany. Odjechaliśmy na kilka bramek, bo graliśmy bardzo mądrze w obronie i ataku. Super zawody rozegrał Joel Ribeiro. Każdy dołożył jednak swoją cegiełkę do tego triumfu i możemy się cieszyć - przyznał Krzysztof Szczecina.
W czwartek krok w stronę walki o play-offy zrobił Górnik Zabrze, który ograł u siebie Zepter KPR Legionowo 31:25. Dzień przed meczem zespół z Mazowsza rozstał się z Michałem Prątnickim. Tymczasowo zastępuje go Krzysztof Tylutki. "Decyzja ta wynika z rozczarowujących wyników sportowych osiąganych przez drużynę w obecnym sezonie, co pozostaje poniżej oczekiwań klubu", napisano w krótkim komunikacie. Gospodarzy do stosunkowo pewnego triumfu poprowadził wracający po karze zawieszenia Lukas Morkovsky.
- Ten mecz ważył bardzo dużo. Ewentualna porażka zniwelowałaby szansę dogonienia zespołów na miejscach 4-6. To nas interesuje. Legionowo jest niżej w tabeli, ale w każdym spotkaniu walczy. Mają mało wpadek, gdzie przegrywają większą liczbą bramek. Oni walczą o utrzymanie, dlatego zawsze są niebezpieczni. Wiedzieli, jakie mamy problemy na środku obrony. U moich chłopaków widziałem jednak determinację. Poziom zaangażowania, agresji, chęci był bardzo wysoki - mówił Arkadiusz Miszka, trener zabrzan.
Górnik awansował na ósme miejsce w tabeli, wyprzedzając Azoty Puławy, które w czwartek zostały rozbite przez Industrię Kielce 43:22. Pewne domowe zwycięstwo odniosło PGE Wybrzeże Gdańsk, które ograło Piotrkowianina Piotrków Trybunalski 37:30.