Dwie najlepsze w tym sezonie drużyny województwa mazowieckiego, zakończyły 20. kolejkę PKO Ekstraklasy. Mimo ciężkich warunków do gry - niemal od początku padający deszcz ze śniegiem - mecz mógł się podobać. Oba zespoły pokazały, że w tym sezonie należą im się miejsca w czołowej części tabeli. Radomiak nadal jest niepokonany od 25 września, kiedy po bajkowym początku - remisie na wyjeździe z Lechem Poznań i zwycięstwie u siebie z Legią Warszawa - na ziemię sprowadziła go Stal Mielec. Wisła natomiast zadziwia na wyjazdach - strzeliła gola w ósmym kolejnym meczu, co jest rekordem Ekstraklasy w tym sezonie. Europejska czołówka beniaminków Rundę jesienną klub z Radomia skończył na czwarta miejscu w tabeli, po tym jak na koniec rozgromił w Warszawie mistrza Polski Legię 3-0. 35 punktów beniaminka i średnia na mecz 1,84, dała mu miano czwartego najlepszego w tej kategorii klubu w całej Europie. Z ligowych nowicjuszy na pierwszym miejscu w tej klasyfikacji jest nowy klub Kacpra Kozłowskiego - Union Saint-Gilloise (średnia 2,3) , a na drugim miejscu plasuje się Aris Limassol Mariusza Stępińskiego i Daniela Sikorskiego (średnia 2,0). Meczem z Wisła Płock rozpoczęła się obrona czwartego - jak sobie wymarzono w Radomiu - pucharowego miejsca w tabeli. Beniaminek z dziewięcioma wygranymi tylko dwiema porażkami w rundzie jesiennej, był jej największą rewelacją. Nikt się nie dziwił, że w pierwszym kwadransie gospodarze mogli strzelić co najmniej dwa gole. Wisła Płock jednak w lidze nowicjuszem już nie jest. Przetrwała ten napór i później z każdą minutą pokazywała, że w tym sezonie może być groźna dla najlepszych. Prowadzenie gospodarzom w 28. min dał środkowy obrońca Raphael Rossi, który świetni uderzył głową po dośrodkowaniu niezmordowanego lewoskrzydłowego Dawida Abramowicza. Tymczasowy - o czym miejscowi kibice wciąż przypominają - stadion Radomiaka eksplodował. Radość była tak wielka, że wielu kibiców nie zauważyło gola, który padł 2,5 minuty później - a strzelił go Damian Rasak po podaniu Rafała Wolskiego. Stadion czekał na VAR Kibice siedzieli w napięciu, bo sędziowie dość dług oglądali cała sytuację na VAR-ze. W końcu jednak arbiter Tomasz Kwiatkowski gola uznał. Dla Radomiaka był to dość nieoczekiwany cios, bo wydawało się, że gospodarze kontrolują przebieg gry. Wisła jednak na porażkę na pewno nie zasłużyła. Najlepszym piłkarzem meczu był golkiper gości - Krzysztof Kamiński, który bronił w najbardziej niesamowitych okolicznościach. Wydawało się, że przyciąga piłkę jak np. w sytuacji, kiedy po strzale Karola Angielskiego na początku drugiej części meczu, gdy odbiła się ona od słupka i wpadła wprost w ręce "Kamyka". W drugiej połowie mecz był jeszcze bardziej wyrównany niż w pierwszej. I Radomiak i Wisła stworzyły po kilka dobrych sytuacji, ale Kamiński i Filip Majchrowicz musieli wykazywać się wielkim kunsztem bramkarskim. Im bliżej było końca spotkania, tym więcej sytuacji stwarzali goście. Dwa razy blisko gola był Łukasz Sekulski. Po jego uderzeniach między 73. i 76. minutą stadion przy Narutowicza zamierał w ciszy, a później słychać było głośne "uff". Remis 1-1 nie krzywdzi żadnej z drużyn. Początek meczu dla Radomiaka, koniec dla Wisły, Oglądało się to fajnie, choć warunki atmosferyczne były fatalne. Na koniec przewidujemy - oba zespoły mogą zabrać jeszcze wiele punktów wyżej notowanym zespołom. Trenerzy Dariusz Banasik Maciej Bartoszek zbudowali naprawdę bardzo ciekawe ekipy.