W swoim ligowym debiucie na stadionie Cracovii szczęścia "Pasom" nie przyniósł nawet nowy trener, Artur Płatek. Jedynymi zadowolonymi po tym spotkaniu byli gracze gości, którzy zgarnęli cenny punkt. Mecz Cracovii z Arką miał szczególne znaczenie zwłaszcza dla znajdujących się w kryzysie gospodarzy. W święto niepodległości "Pasy" grały o wyzwolenie, ale ze strefy spadkowej. Arka pogrążona w kryzysie zamierzała ugrać chociaż punkcik. Pierwsza minuta przyniosła od razu dynamiczną akcję gospodarzy. Prawą stroną przedarł się Kulig i mocno dośrodkował w pole karne. Zrobiło się duże zamieszanie, ale obrońcy Arki wybili jednak to podanie. Gdy publika na stadionie przy ul. Kałuży oczekiwała kolejnych groźnych akcji swych pupili, inicjatywę przejęli arkowcy. Zdominowali oni kolejne kilkanaście minut pierwszej połowy. Zaczęło się na sytuacji, gdy niepewnie interweniującemu Cabajowi, przy linii pola karnego piłkę zabrał Nawrocik (czuwali obrońcy), a skończyło na minimalnie niecelnym strzale Chmiesta (po podcince piłka minęła dalszy słupek bramki). Dodajmy, że w pierwszych 16 minutach spotkania Arka musiała dokonać dwóch zmian. Kontuzji doznali Anderson (już w 4. minucie) i Przytuła (w 16.). Zastąpili ich Ława i Kowalski. Pierwszy celny strzał piłkarzy Artura Płatka miał miejsce w momencie, gdy zegar wskazywał 32 minutę. Mocno na bramkę Norberta Witkowskiego uderzył z... rzutu rożnego Dariusz Pawlusiński. Po chwili dośrodkowanie Moskały na strzał zamienił Nowak. "Pawka" główkował na bramkę Arki, lecz golkiper gości był dobrze dysponowany. Ostatnia groźna sytuacja tej połowy, to strzał Sokołowskiego, który dostał podanie od Nawrocika, lecz fatalnie spudłował. W momencie gdy arbiter Włodzimierz Bartos zagwizdał na koniec połowy, rozpoczął się festiwal gwizdów pod jego adresem. Kibice Cracovii w niewybrednych słowach wyrazili się o pracy jego i asystentów liniowych, przy okazji "pozdrawiając" nowe władze PZPN. W przerwie zawiadujący drużyną Cracovii z trybun trener Artur Płatek, zdecydował się na jedną zmianę. Niewidocznego Jakuba Kaszubę zastąpił węgierskim pomocnikiem, Arpadem Majorosem. Zmarznięci kibice aż osiem minut po wznowieniu gry czekali na pierwszy celny strzał. Doczekali się, gdy w 54. minucie uderzał zza pola karnego Sokołowski. Dla Cabaja był to jednak strzał na rozgrzewkę. Od 55 do 57 minuty trwał napór piłkarzy Cracovii. Egzekwowali oni w tym czasie aż cztery rzuty rożne. Nie przyniosły one jednak żadnego zagrożenia w postaci strzału na bramkę, a zakończyła je... kontra Arki. 59 minuta to popis Arpada Majorosa. "Węgierski czarodziej" minął trzech graczy Arki i został sfaulowany przed polem karnym. Z rzutu wolnego strzelał Pawlusiński, lecz przeniósł piłkę ponad bramką. Po chwili "Plastika" zastąpił Bartłomiej Dudzic. Zestresowanych brakiem goli kibiców rozbawił na chwilę spiker, który zwrócił się do siedzącego na loży honorowej trenera Lecha Poznań. "Franciszek Smuda, z Cracovią ci się nie uda" - rozbrzmiało z głośników. Salwy śmiechu rozległy się na widowni, a "Franz" też się uśmiechnął słysząc ten żart "prowadzącego. Następną groźną sytuację mieliśmy w 69. minucie. Dudzica, który biegł prawym skrzydłem sfaulował Płotka. Z wolnego podawał Nowak, a N. Witkowski w ostatniej chwili odbił piłkę uprzedzając graczy Cracovii. Dobitkę Majorosa na róg wybili obrońcy. W 73 minucie Chmiest uderzał na bramkę Cabaja, lecz krakowski bramkarz poradził sobie z tym uderzeniem. Niebawem Płatek zdecydował się na ostatnią zmianę meczu zastępując Moskałę (miał żółtą kartkę i kilka ostrych wejść na koncie) Sławomirem Szeligą. Najlepszą okazję bramkową meczu zmarnował w 75 minucie Bartosz Ława. Rozpędzony pomocnik Arki próbował lobować Cabaja, ale źle dobrał siłę i precyzję tego strzału. Niedługo potem zawrzały trybuny stadionu Cracovii. Sędzia liniowy zamiast autu pokazał bowiem... faul. Takich pomyłek było o wiele więcej, ale nie ma sensu o nich wspominać. Z każdą minutą wśród kibiców "Pasów" narastało zniecierpliwienie i irytacja. Piłkarze w biało-czerwonych koszulkach grali nerwowo, niedokładnie. Momentami bili głową w mur, podejmując złe decyzje w łatwych do rozwiązania sytuacjach. Mający być zbawieniem gospodarzy Majoros kiwał się sam ze sobą i nie dostrzegał lepiej ustawionych kolegów. Arka z dużą determinacją broniła bezbramkowego remisu odgryzając się kontrami. Jedna z nich prawie zakończyła się golem dla Arki, kiedy to Cabaj końcami palców wybił na róg lob Nawrocika z 90 minuty. Mimo doliczonych przez sędziego 3 minut (faktycznie arbiter przedłużył mecz o 2) nic ciekawego już się nie wydarzyło i mecz zakończył się bezbramkowym wynikiem. Punkt to porażka "Pasów", które nie potrafią przerwać czarnej serii remisów i porażek. Zamiast wydobyć się z dna, wciąż zagrzebują się na samym jego spodzie. Cracovia - Arka Gdynia 0:0 Żółte kartki: Cracovia: Tupalski, Moskała Arka: Chmiest Widzów: 3500 Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź) Cracovia: Cabaj - Kulig, Polczak, Tupalski, Wasiluk - Pawlusiński (61. Dudzic), Nowak, Klich, Moskała (75. Szeliga) - Kaszuba (46. Majoros), K. Witkowski Arka: N. Witkowski - Ulanowski, Żuraw, Silva (4.Ława), Płotka - Sokołowski 85. Trytko), Łabędzki, Przytuła (17. Kowalski), Pietroń - Chmiest, Nawrocik Statystyki meczu Strzały: 5:13 Strzały celne: 2:3 Rzuty rożne: 9:4 Faule: 20:11 Spalone: 6:2