Cenny remis "Orłów" Kasperczaka. Adebayor nie pomógł
W meczu na szczycie grupy A eliminacji Pucharu Narodów Afryki, Togo zremisowało u siebie 0-0 z prowadzoną przez Henryka Kasperczaka Tunezją. "Orły Kartaginy" powinny były wygrać, ale w drugiej części sędziowie z Gambii nie uznały im prawidłowo zdobytego gola. Punkt to i tak cenna zaliczka drużyny Henriego.

Spotkanie na stadionie w stolicy Togo Lome toczyło się w 35-stopniowym upale i przy wilgotności sięgającej 80 procent. Nic dziwnego, że piłkarze raz po raz podbiegali pod linię boczną, żeby się schłodzić.
Przed meczem o wszystko gospodarze namówili nawet na powrót do kadry, po prawie roku przerwy, doświadczonego Emmanuela Adebayora. Wysoki napastnik miał pomóc w pokonaniu Tunezji Kasperczaka. I trzeba przyznać, że doświadczony snajper, mający na swoim koncie grę w czołowych klubach Europy, stanowił największe zagrożenie dla obrony "Orłów Kartaginy". Już w 11. minucie był bliski trafienia, ale nie wykorzystał okazji. Z kolei w 20. minucie piłkę po jego strzale złapał dobrze broniący Aymen Mathlouthi.
Tunezyjczycy nie ograniczali się do obrony, a kiedy mogli, to kontratakowali. Podobnie jak w piątkowym meczu w Monastyrze, z przodu aktywny był Ahmed Akaichi. Nie miał jednak wsparcia Youssefa Msakni, który z powodu urazu na boisku pojawił się dopiero w samej końcówce. Na bramkę gospodarzy strzelali Mohamed Ali Monser czy Mohamed Ben Amor, ale bez efektu. Sporo kontrowersji wywołała sytuacja z 24. minuty. W polu karnym rozpędzonego Ali Moncera przewrócił ostrym wejściem obrońca Djene. Sędzia z Gambii Bakary Gassama nie zdecydował się jednak na podyktowanie jedenastki.
W końcówce pierwszej części, na niewypełnionym nawet w połowie przez widzów stadionie, swoje szanse miały "Jastrzębie". W 43. minucie mocno uderzył Lalawele Atakora, ale znowu świetnie interweniował Mathlouthi. W chwilę później, po uderzeniu głową Adebayora piłka wylądowała na poprzeczce, ale wcześniej sędzia liniowy pokazał spalonego.
W 50. minucie świetną zespołową akcję przeprowadzili Tunezyjczycy. Dośrodkowana z lewej strony piłka trafiła na głowę aktywnego Ali Moncera, który z kilku metrów precyzyjnym strzałem umieścił ją w siatce. Bramka nie została jednak uznana, bo wcześniej liniowy podniósł chorągiewkę. Jak pokazały telewizyjne powtórki, o ofsajdzie nie było mowy. Fatalna pomyłka sędziów z Gambii! Trenerowi Kasperczakowi i piłkarzom "Orłów" nie pozostało nic innego, jak łapać się bezradnie za głowy.
Cztery minut później po wrzutce Ali Moncera bliski pokonania Cedrika Mensaha był Akaichi, ale trafił obok. Tunezyjczycy osiągnęli sporą przewagę. W 55. minucie fatalny błąd popełnił obrońca Djene, który za słabo podawał do swojego bramkarza i piłkę o mało co nie przejął Akaichi. Sytuację dla gospodarzy uratował interweniujący poza swoim polem karnym Mensah.
Togo mogło zdobyć bramkę w 74. minucie, ale po rzucie wolnym z kilku metrów fatalnie przestrzelił głową doświadczony Serge Akakpo.
Ostatecznie skończyło się bezbramkowym remisem. Po czterech seriach gier zarówno Togo, jak i Tunezja mają na swoim koncie po 7 punktów. Liderem po dzisiejszych meczach powinna zostać Liberia, która w rozgrywanym spotkaniu prowadzi z Dżibuti 2-0. Jeśli Liberyjczycy wygrają, to będą mieli 9 pkt. Zespół Kasperczaka ma jednak korzystny układ spotkań. W czerwcu Tunezyjczyków czeka wyjazdowy mecz ze słabiutkim Dżibuti, a na koniec starcie z Liberią u siebie we wrześniu.
Do finałów Pucharu Narodów trafią zwycięzcy trzynastu grup, a także dwa zespoły z najlepszym bilansem z drugich miejsc. XXXI PNA odbędzie się w styczniu i lutym przyszłego roku w Gabonie.
Dziś w Afryce rozgrywanych jest w sumie 13 eliminacyjnych meczów. W zakończonych już grach Rwanda pokonała Mauritius 5-0, Lesotho wygrało z Seszelami 2-1, Senegal z Nigrem 2-1, a Gwinea w takim samym stosunku zwyciężyła Malawi.
Michał Zichlarz
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje