Bohaterem Islanders był bramkarz Siemion Warłamow. 32-letni Rosjanin obronił w trakcie meczu 32 strzały, a w serii karnych zatrzymał dwie próby rywali. Warłamow skapitulował w końcówce pierwszej tercji po strzale Czecha Davida Pastrnaka, ale później był praktycznie bezbłędny. Szczególnie dużo pracy miał w dwóch pierwszych częściach gry, w których Bruins oddali 24 strzały. Ważną obroną popisał się w 31. minucie, kiedy jego zespół grał w osłabieniu. Najpierw na uderzenie z dystansu zdecydował się Brad Marchand, a do odbitego krążka dopadł David Krejci. Czech miał przed sobą niemal pustą bramkę, ale Warłamow zdążył wystawić kij i zatrzymać strzał. - To była kluczowa sytuacja. Byłem trochę w niewłaściwym miejscu i moją ostatnią szansą był kij. Miałem trochę szczęścia, bo trafił właśnie w niego - powiedział Warłamow. Ataki Bruins zaczęły słabnąć, a w 37. minucie wyrównał Brock Nelson. Islanders przejęli inicjatywę, ale do rozstrzygnięcia meczu potrzebne były karne. W nich decydujące było trafienie Anthonego Beauvilliera. Warłamow najwyraźniej ma sposób na bostończyków. W tym sezonie grał przeciwko nim czterokrotnie, "Wyspiarze" wszystkie te mecze wygrali, a on wpuścił w nich tylko pięć bramek. Islanders spisują się świetnie. Odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu oraz ósme w ostatnich dziewięciu spotkaniach i prowadzą w tabeli East Division. Bruins natomiast są w kryzysie - doznali siódmej porażki w dziesięciu meczach i spadli na czwarte miejsce. wkp/ krys/