Jagra o plany na przyszłość zapytali amerykańscy dziennikarze w środę, po wygranym przez "Lotników" pierwszym meczu z Pittsburgh Penguins 4-3 (po dogrywce) w pierwszej rundzie rywalizacji o Puchar Stanleya. - Tak, zamierzam nadal grać w NHL, bo kocham hokej i nie ma znaczenia, jak stary jestem. Wciąż się uczę czegoś nowego i będę się pewnie uczył nawet mając 50 lat. Jednak teraz może nie rozmawiajmy o mnie. Na to przyjdzie czas po sezonie, kiedy będę mógł rozmawiać ze swoimi szefami o przyszłości albo z innymi klubami. Teraz jest wiele ważniejszych spraw, w końcu ruszył play off - odpowiedział Jagr, który dwukrotnie sięgnął po Puchar Stanleya w latach 1991-92 w barwach Penguins. - Mam wiele miłych wspomnień z czasów występów w Pittsburghu. Wspaniale mi się tu grało i wiele tam osiągnąłem razem ze wspaniałymi zawodnikami, a szczególnie z Mario Lemieux. To właśnie w Penguins najwięcej się nauczyłem i najbardziej wzbogaciłem swój hokej - dodał pochodzący z Kladna zawodnik, który w środę odnotował jedną asystę. Jego zespół odrobił tego wieczoru stratę trzech goli, a zwycięstwo po dwóch minutach i 23 sekundach dogrywki zapewnił Flyers inny gracz z Kladna - Jakub Voraczek. Jagr w sezonie regularnym wystąpił w 73 meczach, zdobywając 54 punkty za 19 goli i 35 asyst. W lecie wrócił do USA po trzech latach gry w Rosji. Początkowo negocjował ze swoimi poprzednimi klubami - Penguins i New York Rangers, ale korzystniejszą finansowo ofertę złożyli mu działacze z Filadelfii. - Myślę, że jesteśmy bardzo zgranym zespołem i jedną z najbardziej walecznych ekip w stawce. To jest dla mnie bardzo ważna sprawa, bo między zawodnikami musi działać chemia, która tworzy ducha drużyny i ułatwia skoncentrowanie się na najważniejszych celach - podkreślił Czech. Jagr ma za sobą 1346 mecze ligowe, w których uzyskał 1653 punktów, z czego 665 to gole, a 988 to asysty. W rywalizacji o Puchar Stanleya wystąpił w 170 spotkaniach, a jego dorobek to 182 pkt - 77 trafień i 105 podań otwierających drogę do bramki.