Grał 31 minut, trafił siedem z 10 rzutów z gry, wszystkie zbiórki wywalczył pod własnym koszem, miał także blok i dwie straty, popełnił pięć fauli. Także wszyscy pozostali gracze pierwszej piątki "Czarodziejów" kończyli mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najwięcej uzyskał Bradley Beal - 25, Brazylijczyk Nene dorzucił 20, Martell Webster - 17 (trafił m.in. pięć razy za trzy) i dziewięć zbiórek, a John Wall - 14 i aż 16 asyst (wyrównany rekord kariery). Najskuteczniejsi w zespole gości byli Kevin Love - 25 i 11 zb., Corey Brewer - 16 oraz Czarnogórzanin Nikola Pekovic - 13. W hali Verizon Center, w obecności 14804 widzów koszykarze z Waszyngtonu w połowie drugiej kwarty przegrywali już 16 punktami (39:55). O ich sukcesie zadecydowała wygrana 30:18 trzecia kwarta, którą kończyli przy wyniku remisowym 81:81 i kontynuowanie przynoszącej efekty taktyki w ostatniej części gry. Po przerwie "Leśne Wilki" zdobyły tylko 37 punktów. Trzecia drużyna w lidze pod względem osiągnięć w ataku (średnio 108,5 pkt) w tym meczu nawet nie zbliżyła się do normy. Aż 33 punkty gospodarze zdobyli po kontratakach (rywale 9), które wynikały z dobrej obrony. Grali też bardziej zespołowo, czym nie grzeszyli w poprzednich przegranych spotkaniach. Rozgrywający obydwu zespołów - Wall (średnio 9,1 asyst w meczu) i Hiszpan Ricky Rubio (9,6) - przystępowali do tego meczu jako trzeci i drugi najlepiej podający w lidze. We wtorek prowadzący grę Wizards zdeklasował pod tym względem przeciwnika, który miał tylko dwa decydujące podania. Cała drużyna ze stolicy była pod tym względem lepsza 31-22. Gospodarze trafili wszystkie 15 rzutów wolnych, podczas gdy rywale 16 z 24. Taka zespołowa gra odpowiada Gortatowi. Tym razem polski środkowy otrzymywał od kolegów podania, gdy znajdował się na dogodnych pozycjach i punktował z bliskiej odległości od kosza. Gorzej było z rzutami z półdystansu - nie trafił trzy z czterech takich prób. Skutecznie też, szczególnie w trzeciej kwarcie, gdy drużyna odrabiała straty, utrudniał podkoszowe manewry Pekovicowi. W czwartej łodzianin wszedł na parkiet dopiero na 2.58 min. przed końcem, przy prowadzeniu swojego zespołu 95:92, zastępując Jana Vesely'ego. Czeski koszykarz rozgrywał w środę swój najlepszy mecz w sezonie. W 19 minut zdobył osiem punktów, głównie efektownymi wsadami z powietrza po podaniach nad kosz od partnerów, zbierał też ważne piłki w ataku, dając drużynie możliwość ponawiania akcji, przechwytywał podania rywali. Polski jedynak w NBA niedługo po wejściu na parkiet w końcówce meczu popełnił piąty faul, walcząc o zbiórkę w ataku. Dało to Timberwolves rzuty wolne, po których Kevin Martin doprowadził do remisu 95:95. Kluczowa była akcja na 43 sekundy przed syreną. Po krótkim czasie wziętym przez trenera Randy'ego Wittmana piłka krążyła między wszystkimi zawodnikami "Czarodziejów". Gortat otrzymał ją od Nene, nie zdecydował się na rzut z kilku metrów, ale podał do Walla, ten przekazał ją stojącemu jeszcze dalej od kosza Websterowi, który trafił za trzy punkty. Wizards objęli prowadzenie (100:98), którego już nie oddali. Po dziesięciu ligowych występach zespół z Waszyngtonu ma trzy wygrane i siedem porażek, podobnie jak New York Knicks i Brooklyn Nets. Gorszym w Konferencji Wschodniej legitymują się tylko Milwaukee Bucks (2-7). Już w nocy ze środy na czwartek Wizards spotkają się na wyjeździe z Cleveland Cavaliers (4-7), z którymi przegrali cztery spotkania z rzędu; ostatnie - w minioną sobotę 96:103 po dogrywce we własnej sali. Liderzy Southeast Division, zawodnicy Miami Heat, zanotowali ósmą wygraną pokonując u siebie Atlanta Hawks 104:88. Miami, najlepszy zespół ubiegłego sezonu, do sukcesu w jedenastym spotkaniu poprowadził przede wszystkim Chris Bosh, który zaliczył 19 punktów. O dwa mniej wpisał na konto Ray Allen. 13 zdobył, rzucający zwykle znacznie więcej, LeBron James. Wśród pokonanych wyróżnił się z 15 punktami i 10 zbiórkami Mike Scott. Powody do radości miał także Kyle Korver. Trzykrotnie trafił za trzy punkty i był to jego 84 mecz z rzędu, w którym popisał się co najmniej jednym trafieniem zza linii 7,24 m. Pokonani okupują z bilansem 7-5 trzecie miejsce w Northwest Division, za Portland Trail Blazers 9-2 i Oklahoma City Thunder 7-3. Czwarty mecz z rzędu przegrali Boston Celtics, ulegając na wyjeździe Houston Rockets 85:109. Terrence Jonesowi zabrakło jednej zbiórki, aby zaliczyć double-double, a 24 punkty to jego rekord życiowy w trzecim z rzędu wygranym meczu Teksańczyków z "Celtami". Najcelniej w zespole pokonanych rzucali: Courtney Lee (17), Avery Bradley (11) i Jared Sullinger (10). W hali w Auburn Hills miejscowi Detroit Pistons zwyciężyli New York Knicks 92:86. Kibice gospodarzy nie posiadali się z radości, bowiem ich pupile pokonali Knicks po raz pierwszy w ostatnich ośmiu meczach. Wyniki wtorkowych spotkań sezonu regularnego ligi NBA: Washington Wizards - Minnesota Timberwolves 104:100 Detroit Pistons - New York Knicks 92:86 Miami Heat - Atlanta Hawks 104:88 Houston Rockets - Boston Celtics 109:85 Sacramento Kings - Phoenix Suns 107:104