Polka we krwi, protest Polaków odrzucony
Polska sztafeta 4x400 kobiet nie zdołała awansować do finału mistrzostw świata w Eugene. W biegu eliminacyjnym "Biało-Czerwone" zajęły dopiero piątą lokatę, ale na ostatniej zmianie Małgorzata Hołub-Kowalik została nadepnięta przez Kanadyjkę i finiszowała w zakrwawionym bucie. Polacy złożyli protest, który jednak został odrzucony.

- Starałam się o tym nie myśleć, ale teraz noga trochę spuchła - mówiła w rozmowie z TVP Sport Hołub-Kowalik, pokazując przedziurawionego i zakrwawionego buta. - Dziś jest krew pot i łzy. Nie tak to sobie wyobrażałyśmy. Nie o taki start walczyłyśmy - dodała obolała i bardzo rozczarowana zawodniczka.
MŚ w Eugene: Protest polskiej ekipy
Polska ekipa złożyła w tej sprawie protest, bo na ostatniej zmianie Kanadyjka nadepnęła na buta Hołub-Kowalik, co miało wpływ na jej bieg. Niestety sędziowie uznali, że nie było to przewinienie, po którym należałoby zmienić wyniki biegu i protest został odrzucony.
Czytaj także: Rozczarowanie Polek, marzenia o medalu runęły
W naszej sztafecie nie było finalistki w biegu indywidualnym Anny Kiełbasińskiej i półfinalistki Natalii Kaczmarek. Jak wyjaśniła Hołub-Kowalik, takie były wspólne ustalenia. - Taka była wspólna decyzja. Wszystko wskazywało, że taki skład poradzi sobie z pierwszą rundą i postanowiłyśmy, żeby te najmocniejsze zawodniczki oszczędzić. Niestety "drugi" skład tym razem nie dał rady. Każdy sportowiec czasem potrzebuje kubła zimnej wody - powiedziała nasza doświadczona zawodniczka w rozmowie z TVP Sport.
- Na ten wynik złożyły się 4 wyniki. Każda starała się dać z siebie wszystko, ale tym razem zabrakło. Jest nam potwornie przykro. Mam nadzieję, że to będzie kopniak, który nas nie zdemotywuje i wrócimy silniejsze na mistrzostwa Europy - oceniła z kolei Justyna Święty-Ersetic.







