Wisła Kraków. Vullnet Basha: To było podobne do depresji
- Gdy przegrywasz, to nie chcesz o niczym słyszeć. Nie chcesz wychodzić na kawę, tylko siedzisz zamknięty w domu. Nie chce ci się nic robić, nawet z rodziną. Dlatego cieszę się, że ten czas już się skończył - mówi Vullnet Basha, pomocnik Wisły Kraków o serii 10 porażek z rzędu.

Interia: Bramka z ŁKS-em była Pana pierwszym trafieniem w tym sezonie.
- Rzeczywiście, wielu goli nie zdobywam.
Ale jak już, to są przedniej urody.
- No tak. Nie jestem typem snajpera, ale jak nadarza się okazja, to czemu nie spróbować? Z ŁKS-em rzeczywiście udało się zdobyć piękną bramkę. Jestem szczęśliwy, ale bardziej cieszy mnie zwycięstwo. Ostatnie tygodnie były dla nas bardzo trudne - dla nas, dla klubu, dla każdego. Teraz gramy jednak inaczej, lepiej niż wcześniej. Na święta rozjeżdżamy się z sześcioma zdobytymi punktami, a to bardzo ważne.
Bramkarz ŁKS-u miał szansę obronić ten strzał?
- Nie wiem, ale gdzieś tu się kręcił, więc można go o to zapytać (śmiech). To było dobre uderzenie, ale nie wiem, czy nie do obrony.
Jaka atmosfera panuje w szatni po dwóch wygranych?
- Zawsze była dobra i to jest bardzo ważne. Wszyscy musimy walczyć. Tylko, gdy zrobimy to wspólnie, możemy coś osiągnąć. Znaleźliśmy się w trudnym momencie, ale jeśli będziemy grali tak jak z Pogonią i ŁKS-em, to wyjdziemy z tego.
10 porażek z rzędu to był dla pana trudny czas?
- Gdy przegrywasz, to nie chcesz o niczym słyszeć. Nie chcesz wychodzić na kawę, tylko siedzisz zamknięty w domu. Nie chce ci się nic robić, nawet z rodziną. Dlatego cieszę się, że ten czas już się skończył. To było uczucie podobnego do depresji.
Trener Artur Skowronek sporo pozmieniał w waszej grze?
- Stosujemy teraz inną taktykę, ale on również - jak trener Maciej Stolarczyk - chce grać w piłkę. Trener Skowronek ma swoją filozofię, a my za nim podążamy. I rezultaty zaczynają się pojawiać.
To bardziej defensywny styl niż za trenera Macieja Stolarczyka?
- To zależy od meczu. Gdy gramy na wyjeździe, staramy się lepiej kontrolować spotkanie. Np. z Górnikiem Zabrze dominowaliśmy przez 70 minut, ale 20 ostatnich były bardzo złe.








