Do 26 listopada rywale mają zaplanowanych 12 partii. W przypadku wyniku nierozstrzygniętego czeka ich dogrywka. W sobotę arcymistrzowie zgodzili się na remis po 16 posunięciach. Obrońca tytułu był z niego zadowolony. "To był całkiem łatwy pojedynek, zwłaszcza że grałem czarnymi. Czeka nas jeszcze długa droga do przebycia i dziś trudno przepowiedzieć, co się może wydarzyć w 11 kolejnych partiach" - skomentował. Pretendent też nie wyglądał na zmartwionego. "W przeszłości, raz czy dwa zdarzyło mi się z kłopotami uzyskiwać remis, grając białymi, dlatego nie narzekam. Nic się nie stało" - powiedział Norweg. 43-letni Anand, nazywany "Tygrysem z Madrasu", był mistrzem świata już w latach 2000-2002, a koronę odzyskał w 2007 roku. W ubiegłym sięgnął po nią po raz piąty, gdy obronił tytuł w moskiewskiej Galerii Trietiakowskiej w pojedynku z reprezentantem Izraela Borisem Gelfandem. Jego rywal, 22-letni Carlsen jest uważany za szachowego geniusza. Gdy miał 13 lat, wygrał z Anatolijem Karpowem i zremisował z Garrim Kasparowem, a w 2010 roku, jako 19-latek, został najmłodszym numerem 1 w klasyfikacji światowej. Na początku bieżącego roku poprawił 13-letni rekord Kasparowa, uzyskując najwyższy w historii ranking FIDE (2872 pkt). Obecnie wciąż zdecydowanie prowadzi (2870), zaś Anand zajmuje dopiero ósme miejsce (2775). Norweg wywalczył prawo gry z Anandem o tytuł na przełomie marca i kwietnia w turnieju pretendentów w Londynie z udziałem ośmiu czołowych arcymistrzów. W czerwcu w Moskwie miał okazję spotkać się z "Tygrysem z Madrasu" przy szachownicy i pokonał go po 29 posunięciach. W puli nagród meczu w Madrasie jest 1,85 mln euro, z czego 1,1 mln otrzyma zwycięzca.