Partner merytoryczny: Eleven Sports

Iga Świątek była kompletnie bezradna. Dzień wcześniej rywalka nie mogła wstać z łóżka

Do starcia z Julią Putincewą w trzeciej rundzie Wimbledonu Iga Świątek przystępowała z serią 21 kolejnych zwycięstw, Kazaszkę pokonała we wszystkich czerech ich wcześniejszych starciach, bez przegranego seta. A tymczasem w drugiej i trzeciej partii ówczesna liderka rankingu WTA była kompletnie bezradna, wygrała w nich ledwie trzy gemy. Niespełna pół roku później Putincewa zaś przyznała, że jeszcze dzień wcześniej nie była w stanie wstać z łóżka. Najlepszy zaś mecz w całym sezonie, a być może i w karierze sprawił zaś, że na kilka tygodni musiała odłożyć rakietę na bok.

Reakcja Igi Świątek podczas pamiętnego spotkania z Julią Putincewą w trzeciej rundzie Wimbledonu
Reakcja Igi Świątek podczas pamiętnego spotkania z Julią Putincewą w trzeciej rundzie Wimbledonu/BEN STANSALL / AFP/AFP

Występ Igi Świątek w tegorocznym Wimbledonie nie był wcale tym najważniejszym w sezonie. Polka miała za sobą fantastyczny okres na mączce, choć na jego wstępie przegrała mecz o finał w Stuttgarcie z Jeleną Rybakiną. Później było jednak 19 wygranych starć z rzędu, tytuły w Madrycie, Rzymie i Paryżu - całkowita dominacja. 

Tyle że Wimbledon wypadał akurat kilka tygodni przed kolejnym startem w Paryżu, tym razem olimpijskim. Iga liczyła na złoto, może nawet więcej niż jedno. Drugą szansą miał być występ w rywalizacji mikstów, wspólnie z Hubertem Hurkaczem. Do niego nie doszło, wrocławianin doznał w Londynie kontuzji, nie zdążył się wyleczyć. Świątek zaś zagrała w Wimbledonie z marszu, bez większych przygotowań. Tak jak dwa lata temu, znów odpuściła rywalizację w Berlinie. 

I tak jak wówczas, pożegnała się z marzeniami w trzeciej rundzie. Zaskakująco był jednak sposób, w jaki do tego doszło. Dawno bowiem nie była tak bezradna, jak w drugim i trzecim secie pojedynku z Julią Putincewą.

Zaskakujące kulisy sensacynego zwycięstwa Julii Putincewej z Igą Świątek w Wimbledonie. Kazaszka dzień wcześniej nie mogła ruszyć kolanem

Polka nie miała w Wimbledonie jakiegoś rewelacyjnego losowania, ale z Sofią Kenin i Petrą Martić uporała się jednak bez straty seta. A później czekała już na nią Julia Putincewa, która przed zmaganiami w Londynie wygrała turniej w Birmingham. Zawodniczka bardzo chimeryczna, niestabilna, ale potrafiąca grać bardzo mocno. Tyle że na Igę nigdy dotąd nie miała sposobu. Rywalizowały wcześniej cztery razy, zawsze Polka triumfowała 2:0, tylko raz Kazaszce udało się wygrać cztery gemy w jednym secie. Nie pomagały nawet prowokacje, które stosowała w marcu w Indian Wells, nie pomagała momentami świetna gra w Rzymie. Wynik zawsze był ten sam.

Kazaszka awansowała do trzeciej rundy po zwycięstwach nad Angelique Kerber i Kateriną Siniakovą. Tę drugą pokonała po trzysetowej batalii, ale tego dnia miała jeszcze jeden mecz: w deblu. Wspólnie z Clarą Tauson przegrały z Jeleną Wiesniną i Dianą Sznajder, w trzeciej partii 0:6. - Podczas meczu z Siniakovą wstałam z ławki, zrobiłam krótki sprint i poczułam później ból w kolanie. Grałam dalej, myślałem, że przejdzie - dzieliła się szczegółami w rozmowie z Anną Czakwetadze i Dinarą Safiną w podcaście na Youtubie.

Julia Putincewa/DARREN STAPLES / AFP/AFP

Dwa dni później, w sobotę, miała grać z Igą Świątek, a tymczasem w piątek - nie była w stanie wstać z łóżka. - Coś w kolanie się zablokowało, nie byłam w stanie nim ruszyć. Chciałam się rozciągnąć, bez szans. Napisałam do Matteo (Matteo Donati - trener Putincewej), że pilnie potrzebuję pomocy fizjoterapeutycznej. Pojechaliśmy na korty, miałam szczęście. Trafiłam na Ivę, Niemkę, bardzo dobrą fizjoterapeutkę. Po godzinie płakałam, coś dostałam, miałam iść trenować. Po kilku uderzeniach zdałam sobie sprawę, że nie dam rady. I pierwszy raz w tym roku powiedziałam wtedy: Matteo, dziś nie trenujemy.

Reprezentantka Kazachstanu nie wiedziała wówczas, czy będzie w stanie w ogóle wyjść do starcia ze Świątek, już następnego dnia. - Obudziłam się rano, wszystko mnie bolało. Wzięłam środku przeciwbólowe i poszłam się bawić. W pierwszym secie sprawdzałam, co mnie boli, gdy się ruszam, a co nie.

I powiedziałam sobie: cholera, nawet jeśli mam nie zagrać kolejnego meczu, to dziś ją pokonam.

~ Julia Putincewa, która miała zagrać z Igą Świątek

Jeden niewymuszony błąd w całym secie, Świątek nie miała nic do powiedzenia. Koncert Putincewej, koniec złudzeń dla Polki

Pierwszą partię Iga wygrała 6:3, nie było jeszcze żadnych przesłanek, że w tym spotkaniu dojdzie do sensacji. A później Putincewa wskoczyła na niewyobrażalny poziom, może najlepszy w życiu. W drugim secie Polka miała osiem wygrywających zagrań, jej rywalka - tyle samo. Różnicę robiły jednak niewymuszone błędy: 11 po stronie naszej zawodniczki i zaledwie jeden u Putincewej. -"Była niemal bezbłędna, świetnie rotowała zagraniami. Świątek z kolei zaczęło się przydarzać coraz więcej błędów - pisał w relacji z tego meczu red. Mateusz Stańczyk. 6:1 i 4:0, Kazaszka wygrała dziewięć gemów z rzędu. A wkrótce zapewniła sobie awans do czwartej rundy.

Iga Świątek/SEBASTIEN BOZON/AFP/AFP

- Uważam, że to był jeden z najlepszych moich meczów w karierze, może nawet najlepszy. Nie wiem, nie pamiętam ich wszystkich - śmiała się Putincewa w rozmowie z Safiną i Czakwetadze. - Ona nie właściwie słabych punktów, ale tego dnia nabrałam jakiejś takiej fantastycznej odwagi. Wszystko mi się ułożyło. Nie wiem, jak do tego doszło, ale to się trafia pewnie raz w roku. Wychodzisz i czujesz, że wszystko wchodzi - opowiadała.

W meczu o ćwierćfinał Putincewa nie miała nic do powiedzenia w starciu z Jeleną Ostapenkoprzegrała 2:6, 3:6. Zrobiła badania kolana, rezonans wykazał liczne mikrourazy. Zrezygnowała z występu olimpijskiego, wróciła do rywalizacji dopiero w połowie sierpnia w Cincinnati. A tam ograła wówczas światową dwójkę - Coco Gauff.

Iga Świątek - Julia Putincewa. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Iga Świątek/AFP
Julia Putincewa/DARREN STAPLES / AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem