Tamte "Szarotki" to długowłosi herosi - Walenty Ziętara, Stefan Chowaniec, Andrzej Słowakiewicz, nieco później do bramki wchodzący młokos Paweł Łukaszka. Ekipa poza zasięgiem krajowej konkurencji. Takiej serii nikt nie powtórzył, nawet rozpędzona w latach 50. XX wieku Legia Warszawa, czy na przełomie wieków Unia Oświęcim. Czy rok 2009 będzie zmierzchem "Szarotek"? Wierzmy, że nie. Nieszczęśliwe wydarzenia dla górali zaczęły się od przegranego półfinału z GKS-em Tychy. Zespół, który po raz pierwszy w siedmioletniej kadencji sponsorskiej Wiesława Wojasa w nowotarskim hokeju wygrał sezon zasadniczy, miał przynajmniej dotrzeć do finału. Goryczy po przegranym półfinale nie były w stanie osłodzić nawet brązowe medale. Na kwietniowej gali z okazji zakończenia sezonu prezes Wojas czuł się jak na stypie. Trenerowi Milanowi Janczuszce przyjacielskim tonem, ale jednak wytykał błędy popełnione w decydujących starciach. Kapitan "Szarotek" Jarosław Różański podziękował Wojasowi za cały sezon, wręczył mu medal, a krótkie przemówienie tak zakończył: - Przyszły sezon pokaże, czy te brązowe medale były naszym sukcesem, czy porażką. Nie minęły dwa miesiące, a "Szarotki" opuścili obaj współcześni herosi nowotarskiego klubu: Różański (wybrał lepszą ofertę Zagłębia Sosnowiec, nie mógł się doczekać na odpowiedź zarządu Podhala w sprawie wniosku o nowy kontrakt) i prezes Wojas (ogłosił, że jego firma nie będzie już wspomagała klubu). Reszta została. Została na lodzie. Krzysztof Zapała, popularny "Kazek", człowiek do rany przyłóż. Świetny hokeista, oparcie reprezentacji i pierwszego ataku Podhala. Jednomyślnie został wybrany na kapitana. W drużynie wszyscy śmieją się przez łzy, że "Kazek" jest kapitanem "Titanica". Od marca hokeiści nie dostali wypłat, klub zalega im premie za ostatnią rundę części zasadniczej i za trzecie miejsce w PLH. - Żaden z prezesów nie odbiera od nas telefonu. Dlatego w akcie rozpaczy złożyliśmy rozwiązania kontraktów. Trenujemy jednak dalej i czekamy na cud - opowiada Martin Voznik, napastnik "Szarotek". Do prezesa Wojasa zawodnicy pretensji nie mają. - Przez te siedem lat i tak niemało wpakował swoich pieniędzy w hokej. Winne jest miasto, które co chwile rzucało mu kłody pod nogi. Choćby rok temu, gdy lód zaczęli mrozić dopiero dwa dni przed pierwszym meczem. Takich jaj nie ma nigdzie na świecie - dowodził Voznik. Nowy Targ jest zbyt małym środowiskiem, by Podhale uratowało pospolite ruszenie na wzór "Grupy 100", która kilka lat temu ocaliła Cracovię. Firmy średniej wielkości, których na Podhalu nie brakuje mogłyby przyjść w sukurs. Musiałyby jednak rozumieć skuteczność reklamy poprzez sport, a przynajmniej zdawać sobie sprawę z zasług, jakie mają hokeiści znad Dunajca w promocji całego regionu. Prezes Wojas/Podhale SA Andrzej Pogórski dał sobie czas do końca czerwca na znalezienia sponsora, który wziąłby na swoje barki hokej spod znaku "Szarotki". W Nowym Targu zawsze publiczność znała się na hokeju i dyscyplinę tę kochała. Wierzę, że skoro ciężkie czasy bez dużego patrona przetrwała Unia Oświęcim, przetrwa je również Podhale! Czytaj też: Wojas/Podhale: Wyrok do końca czerwca!