Tylko zwycięzca zachowa szanse na udział w igrzyskach w Vancouver. - Jesteśmy gotowi - zapewnił nowy selekcjoner Peter Ekroth. - Japonia to mocny team. Są dobrze zorganizowani, grają na dużej szybkości. Czeka nas trudne spotkanie. Podczas turnieju w Sanoku ekipa Nipponu wygrała oba swoje mecze i prowadzi w tabeli z kompletem sześciu punktów. Biało-czerwoni mają "oczko" mniej, bo Brytyjczyków pokonali dopiero w karnych. Przed decydującym starciem nie ma to jednak żadnego znaczenia, bo żeby awansować do finałowego turnieju kwalifikacyjnego (luty 2009), trzeba po prostu wygrać. Po trzech tercjach, dogrywce czy karnych, ale wygrać. W Sanoku Japonia najpierw nie miała litości dla rezerwowej kadry Rumunii (7:0), a w piątek dopisało jej szczęście i pokonała Wielką Brytanię (2:1). To drugie spotkanie powinno być dla nas przestrogą. W pierwszych minutach Brytyjczycy stłamsili rywali, cóż z tego, skoro nie wykorzystali żadnej z trzech sytuacji sam na sam z japońskim bramkarzem, ani dwóch innych świetnych okazji. Tymczasem zespół z Dalekiego Wschodu z zimną krwią wykorzystał dwa momenty dekoncentracji rywali i to wystarczyło. W zgodnej opinii naszych kadrowiczów największym atutem Japończyków jest szybkość. Błyskawicznie przechodzą z obrony do ataku. - Groźnie kontrują błyskawicznie wychodząc dwóch na jednego. Nie możemy im na to pozwolić - przestrzegał Rafał Radziszewski. Nasz bramkarz rozgrywa bardzo dobry turniej, ale wszyscy mamy nadzieję, że koledzy nie wystawią go dziś na ciężką próbę. Tym bardziej, że w zgodnej opinii trenerów, o zwycięstwie może decydować jeden gol. - Macie groźby zespół i wielu dobrych zawodników - stwierdził trener Japonii Mark Mahon, który jednak nie potrafił wymienić nazwisk tych naszych hokeistów, których obawia się najbardziej. - Gracie u siebie, macie za sobą publiczność. Poza tym groźnie strzelacie, ale mam nadzieję, że bohaterem spotkania będzie mój bramkarz. Niedziela będzie wielkim dniem dla japońskiego hokeja - zakończył, dając do zrozumienia, że Japonki pokonają Chinki w meczu o bezpośredni awans na igrzyska, a jego ekipa rozprawi się z biało-czerwonymi. W sobotę "Orły" trenowały o tej samej porze, w której dziś będą walczyć. Kontuzje omijają nasz zespół, ale Ekroth zmienił nieco ustawienie piątek. - Ustawienie ustawieniem, nastawienie nastawieniem, ale na końcu trzeba jednak wyjść na lód i być lepszym od przeciwnika. Jedną bramką, ale wystarczy - skwitował po meczu z Brytyjczykami Mariusz Czerkawski i jego opinia jest dziś jak najbardziej aktualna. Mirosław Ząbkiewicz, Sanok