Wystarczy przypomnieć choćby niedawne 24h Spa - dobowy maraton dla samochodów klasy GT3 przed miesiącem, wielokrotnie przerywany czerwoną flagą nawet na kilka godzin ze względów bezpieczeństwa. Deszcz i mgła uniemożliwiały nawet jazdę za safety carem. Gdy jednak świeci słońce, wyścigi w Spa należą do najpiękniejszych pod względem widokowym. Tor znajdujący się wśród bajecznie zielonych, niemal bezkresnych lasów sprzyja znakomitym ujęciom w relacjach telewizyjnych. Jednak tym, co w największej mierze zachęca do oglądania relacji jest konfiguracja toru, jednego z najszybszych w kalendarzu. Chyba nie ma kierowcy na świecie, który wśród swoich ulubionych zakrętów nie wymieni Raidillion / Eau Rouge czy Blanchimont. Nigdy nie zapomnę, jak jeden z polskich kierowców klasy GT opowiadał mi, jak pokonuje nocą ten ostatni. Idziesz jakieś 240 km/h. Zbliżasz się do zakrętu. W świetle reflektorów wydaje ci się, że już powinieneś skręcić. Ale nie, czekasz jeszcze chwilę. No to teraz! Nie, jeszcze moment. Dobra teraz! I bez odjęcia, wykorzystując fantastyczny docisk aerodynamiczny skręcasz w lewo, w nieznane, nie widząc co jest na wyjściu z zakrętu. Problem w tym, że to, co zawiera ta cała opowieść trwa mniej więcej jedną, może kilka setnych sekundy. W trakcie jazdy wydaje się, że to całkiem długi czas. Oczywiście wyścigi klasy GT3 to zupełnie inna bajka. Przede wszystkim Formuła 1 jest szybsza o kilkadziesiąt sekund na okrążeniu od samochodów GT3 i nie jeździ nocą. Ale oznacza to tylko tyle, że wszystko dzieje się jeszcze szybciej, ale wrażenia są z całą pewnością jeszcze bardziej niezapomniane. Także dla kibiców widok samochodów niemal przyklejonych do asfaltu podczas pokonywania najszybszych zakrętów jest czymś wyjątkowym. I to akurat dotyczy wszystkich kategorii. Najnowsze wiadomości o Robercie Kubicy! W dwóch piątkowych treningach weekendu Formuły 1 w Spa dominowały Ferrari. Obydwie sesje zakończyły się zdecydowanymi zwycięstwami kierowców Scuderii. W pierwszym porannym treningu najszybszy był Sebastian Vettel, a drugie miejsce zajął Charles Leclerc. Trzeci był Max Verstappen, którego w niedzielę będą dopingować dziesiątki tysięcy kibiców z pobliskiej Holandii. Być może nawet około 40 procent kupili Holendrzy. Bottas i Hamilton stracili po około 1,3 sekundy. W drugiej sesji dominacja Ferrari była jeszcze bardziej zdecydowana. Tym razem najszybszy był Charles Leclerc, który pokonał Sebastiana Vettela różnicą aż 0,630 sekundy. Strata Mercedesa zmalała do niespełna 0,9 sekundy, a Bottas i Hamilton, w takiej kolejności zajęli trzecie i czwarte miejsce. Piąty był dość niespodziewanie Sergio Perez, który pokonał Verstappena. W Williamsie niestety wszystko po staremu. W obydwu treningach kierowcy teamu z Grove zamknęli stawkę, a na długim torze strata do najlepszych wynosiła mniej więcej 4 sekundy. Rano Robert Kubica był nieznacznie wolniejszy od testera zespołu, Kanadyjczyka Nicholasa Latifiego, który jechał samochodem Russella. W sesji popołudniowej Anglik pokonał Kubicę różnicą blisko pół sekundy. Niestety, światełka w tunelu nie widać. Jak zawsze przestrzegamy przed wyciąganiem wniosków z wyników sesji treningowych. Bardzo często zdarza się, że faworyci (i nie tylko) ukrywają swój prawdziwy potencjał, a prawdziwy układ sił poznajemy dopiero w sobotniej sesji kwalifikacyjnej. Niekiedy dopiero podczas w Q3. Tak było wielokrotnie także w tym sezonie. Z tym, że niestety nie dotyczy to Williamsa. Chociaż bardzo chcielibyśmy się mylić... Grzegorz Gac