Przeprowadzone po pojedynku badanie wykazało, że w organizmie Amerykanina, który przegrał na punkty dwa do remisu, znajdują się dwa zabronione środki - tamoxifen i anastrozol. Oquendo grozi dyskwalifikacja, a do tego musi oddać pieniądze, które zarobił za lipcową potyczkę. - Kwota ta zostanie wpłacona na konto fundacji charytatywnej. Okoliczności towarzyszące tej walce były bardzo dziwne. Oquendo odmówił podróży do Groznego, nie pojawił się na konferencji prasowej i na treningu otwartym. Potem, gdy był już ustawiony ring, poprosił o przesunięcie terminu walki. Pozytywny wynik testu antydopingowego wyjaśnia jego zachowanie - powiedział promotor Timur Dugazajew. 41-letni Oquendo domagał się po walce rewanżu, ale w świetle najnowszych informacji jest to wykluczone. - Wszyscy już wiemy, że Oquendo jest oszustem. Nie będzie dla niego drugiej szansy, w świecie profesjonalnego boksu nie ma miejscu na doping! - stwierdził Dugazajew.