Ważący ponad 127 kilogramów "Wiking" zadanie miał jednak bardzo łatwe, bo na jego drodze stanął kiepski rywal. Polak rozpoczął bardzo spokojnie, szukając przede wszystkim ciosów na dół. I wyglądało to trochę tak, jak gdyby bił na pół gwizdka, żeby za szybko nie skończyć tej walki. Ale już w drugiej odsłonie było po wszystkim. Wach "zapomniał się", uderzył mocniej prawym krzyżowym i przewrócił przeciwnika. Ten powstał na dziewięć, jednak sędzia zastopował potyczkę. - Następna walka, 14 grudnia, będzie ciekawsza niż ta - uspokoił swoich kibiców podopieczny Piotra Wilczewskiego. Wcześniej Bartosz Barczyński (3-2, 2 KO) pokonał jednogłośną decyzją sędziów (3x 39:37) Eryka Ciesłowskiego (3-6, 1 KO), a Remigiusz Wóz (12-4-1, 7 KO) odprawił przed czasem słabego Siergieja Szewczuka (1-8-1, 1 KO). Ukrainiec po sześciu minutach powiedział dość i nie wyszedł do trzeciego starcia.