"Diablo" musiał oddać kluczyki
Krzysztof "Diablo" Włodarczyk musiał oddać kluczyki do swojego motocykla. "To dla mnie prawdziwy dramat" - wyznał bokser na łamach "Super Expressu".
Suzuki GSX-R 1000, który od kilku miesięcy jest własnością Włodarczyka, rozpędza się do blisko 300 km/h. Problem w tym, że kontrakt "Diablo" z grupą bokserską Bullit KnockOut zabrania mu uprawiania sportów ekstremalnych i jazdy na motorze. "Krzyśkowi zaszkodziła popularność. Po prostu stał się bardziej znany i zaczęły do mnie docierać plotki, że szaleje na ścigaczu. Boję się o niego, bo bokserom poza ringiem po prostu brakuje adrenaliny. Na takim ścigaczu bardzo łatwo się zabić..." - powiedział promotor Andrzej Wasilewski.
"Nie szaleję, jeżdżę spokojnie, nigdy nie miałem wypadku. Ten motor jest moim oczkiem w głowie, nie mogę się pogodzić z jego stratą. Ale boks jest najważniejszy. Dla tytułu mistrza świata jestem w stanie zrezygnować nawet z mojego ukochanego suzuki" - podkreślił Włodarczyk.