Trzy lata temu był w identycznej sytuacji. Francuski piłkarz Thierry Henry nie zazdrości Cescowi Fabregasowi, który musi w najbliższych dniach podjąć decyzję odnośnie swojej przyszłości w Arsenalu Londyn. Hiszpana kusi Barcelona, której jest... wychowankiem. Obaj spędzili wspólne cztery lata w ekipie "Kanonierów", ale trzy lata temu Francuz zdecydował się opuścić Londyn i przenieść do Barcelony. Teraz przed podobnym dylematem stoi Fabregas. Katalończycy przedstawili Arsenalowi ofertę opiewającą na 35 mln euro, jednak Anglicy ją odrzucili, gdyż nie chcą pozbywać się jednego z filarów i kapitana zespołu. "Zdaję sobie sprawę, jak wielkie rozterki przeżywa Cesc i staram się wczuć w jego sytuację. Dodatkowo podjęcie decyzji utrudnia fakt, że on pochodzi z Barcelony. Nie zazdroszczę mu. Nie chciałbym ponownie mierzyć się z takimi dylematami" - powiedział Henry, który pozostaje najlepszym strzelcem w historii Arsenalu, a kilka dni temu... opuścił hiszpańską drużynę przenosząc się do New York Red Bulls. "Wiem, że Cesc nosi w sercu Arsenal. Nie potrafię mu doradzić nic mądrego" - podkreślił Francuz, który jednak dodał, że jako fan londyńskiego klubu, raczej chciałby, by do transferu Hiszpana nie doszło. "Nie wiem w jakiej roli, ale kiedyś bardzo chciałbym wrócić na Emirates Stadium i pracować dla Arsenalu. Mógłbym nawet podawać wodę młodym piłkarzom..." - przyznał Henry.