W ten sposób jednak polska młodzież w odpowiednim momencie wsparła projekty rządu: szkół o zaostrzonym rygorze dla chuliganów i sądów 24-godzinnych. To się nazywa kręcenie bata na własny tyłek. Trzy czwarte społeczeństwa chce nawet kar cielesnych i pewnie też to nasza dobra oświatowa tradycja - lać i patrzeć czy równo puchnie... Trup, denat, zmarły - jak zwał tak zwał, ale o zmarłych - jak uczyli Rzymianie - albo dobrze, albo wcale. Więc niejako przy okazji Wszystkich Świętych będzie dobrze. Zeszły rok, po śmierci Ojca Świętego, wielu ludzi zjednoczył w czynieniu dobra. Ten rok, za sprawą Kazimierza Górskiego, który odszedł też wiosną, pokazał, że tylko futbol jest w stanie łączyć ludzi (oby i w Krakowie wreszcie!). Nie pamiętam innego pogrzebu (poza Marszałkiem Piłsudskim), kiedy nad trumną przemawiali Prezydent, Premier i Prymas, a każdy z nich był najwyraźniej przejęty i wzruszony. I każdy czuł, że taki hołd się należy, od Polaków i od Ojczyzny. Zastanawiałem się wtedy, z ławek dla Rodziny, że hołd należy się jednak przede wszystkim żywym. Opieka, bezpieczeństwo, zdrowie, dostatek, prawo do bezpłatnej nauki, wiele, wiele spraw... I nie sadzę, byśmy, nawet wierząc w życie po życiu, mogli z naszymi potrzebami czekać. Trzeba działać teraz, teraz pomagać, teraz rozwiązywać problemy żywych, a dopiero potem odmówić Wieczny Odpoczynek Zmarłym. Słyszą nas, ale pewnie często zastanawiają się - a dlaczego jesteście tak późno? Przy Święcie Zmarłych myślę o sportowcach, do których ta pomoc nie zdążyła. O Kazimierzu Deynie, który zmarł w biedzie, na wygnaniu, a i teraz wdowa - z niejasnych dla mnie powodów - odmawia przyjaciołom zgody na przeniesienie zwłok do Ojczyzny, gdzie jest ich miejsce, nie w Kalifornii, gdzie nie jest ich miejsce. Jak myślę o Zmarłych - myślę też o zmarłym, ale śmiercią cywilną, Robercie Gadosze, oskarżonym przez przyjaciół (tak się zdawało) o najcięższe sportowe przestępstwo, oszukanie drużyny. Nigdy nie zrozumiem bezwzględności nawet wobec ludzi grzesznych - nie tego uczą wszystkie religie, oj nie tego na pewno. Każdy musi mieć prawo do naprawienia błędów - zanim spotka na swej drodze grabarza. Żeby nie było tak mentorsko i pompatycznie - no, jednak muszę mrugnąć okiem. Czy wiecie że Kazio Górski miał firmę pogrzebową? A właściwie to dał kapitał, a kierował nią jego syn Dariusz, świetny sportowy fotoreporter. Ale po paru latach zrezygnował, bo przeszkadzały mu chamskie doprawdy obyczaje w tej branży: o wyrobie trumien - fabryka piórników... O firmach pogrzebowych - zakłady oczyszczania miasta... Przez szacunek dla milionów zmarłych i zabitych nie napiszę jak nazywa się tam szpitale onkologiczne... Właściwie mogłem o tym nie pisać, tylko więcej o Bełchatowie, bo wygrał 4:0. Ale trzeba dać świadectwo i złym czasom, złym obyczajom. I czekać - już na własną śmierć, oby godną, po życiu spełnionym i dokonanym - nie tylko dla siebie. Kazimierz Górski tak mi kiedyś powiedział, z uśmiechem: - W tej firmie pogrzebowej, panie Pawełku, to jednego się nauczyłem: że człowiek musi dwie tylko rzeczy - zjeść i umrzeć. I z jednym można się spieszyć, ale z tym drugim już niekoniecznie... Wieczny Odpoczynek Panie Kazimierzu. Paweł Zarzeczny, "Dziennik"