Polska to dziś światowe centrum czarnego sportu - nikt nie ma tak mocnej ligi, tak wysokich kontraktów, tak rozwiniętego systemu szkolenia. Przedstawiciele innych nacji patrzą na nas z podziwem i zazdrością. Mimo to, tradycje żużlowe głęboko zakorzenione są także w kilku innych państwach - Danii, Szwecji, Wielkiej Brytanii czy Australii. Choć speedway w tych krajach przeżywa ciągły regres, to wciąż jeszcze są w stanie produkować wielu klasowych zawodników. PGE Ekstraliga miała już Francuza Nad Sekwaną sytuacja prezentuje się zgoła odmiennie, praktycznie odwrotnie. Żużel zdobywa tam stopniowo coraz większą liczbę fanów. Jeszcze kilka lat temu jedyne francuskie akcenty w świecie czarnego sportu stawiali bracia Treassarieu, którzy do dziś święcą triumfy w alternatywnych odmianach speedwaya na długim i trawiastym torze. Właśnie poprzez long track swoje pierwsze kroki na motocyklu stawiali także Dimitri Berge i David Bellego, którzy dziś są już bardzo rozpoznawalni w klasycznym żużlu. Ten drugi zadebiutował nawet ostatnio w PGE Ekstralidze. Na jego usługi skusili się działacze Fogo Unii Leszno. Niestety, debiutancki sezon Francuza w elicie okazał się jego póki co ostatnim. Choć nie spisywał się wcale źle, to w Wielkopolsce postawiono dać sobie spokój z tym egzotycznym zawodnikiem. W minionym okienku transferowym zasilił on walczącą o awans z pierwszej ligi Abramczyk Polonię Bydgoszcz. Efektowny styl jazdy obu francuskich gwiazdorów i ich coraz lepsze wyniki sprawiły, że czarny sport we Francji cieszy się coraz większą popularnością. Od kilku lat nad Sekwaną udaje się nawet przeprowadzać rozgrywki ligowe, w których udział bierze 5 drużyn. To imponujący rezultat, choć budzi on nieco mniejsze wrażenie, gdy zorientujemy się, że wszystkie tory są na dobrą sprawę zlokalizowane w jednej okolicy. Na efekty wzrostu popularności nie trzeba było czekać długo. We Francji pojawia się coraz więcej nowych żużlowców. W Polsce ściga się już choćby 21-letni Steven Goret, który ma podpisany kontrakt w drugoligowym Metalika Recykling Kolejarzu Rawicz. W Sekwanie upłynie jeszcze jednak sporo wody zanim tamtejsi zawodnicy zdołają rzucić rękawicę Bartoszowi Zmarzlikowi i jego kolegom.