Wszystko przez to, że gorzowianie przez trzy okrążenia jechali na podwójnym prowadzeniu. Podopieczni Stanisława Chomskiego niezbyt rozumieli się na torze, w wyniku czego Wiktor Jasiński kilka razy przyblokował Martina Vaculika. To skrzętnie wykorzystał Jaimon Lidsey, który wyprzedził kapitana Stali. Po wyścigu Wiktor Jasiński cieszył się z pierwszej trójki w tym meczu, z kolei Vaculik nerwowo wymachiwał w stronę kolegi z zespołu. Kibice Stali nie mają się jednak o co martwić. Zawodnicy wyjaśnili pomiędzy sobą sytuację. - Poniosły mnie emocje, ale już z Wiktorem wszystko sobie wyjaśniliśmy. Myślę, że to cenna nauczka i dla niego i dla mnie. Obaj popełniliśmy błędy. Taka sytuacja nas wzmocni, bo dziś straciliśmy punkt przez taką, a nie inną jazdę, ale w kolejnym spotkaniu dowieziemy do mety pięć punktów. Nie będę komentować co poszło nie tak, jak powinno. Błędy wynikały z obu stron. Wiemy już, jak ich unikać - skomentował Martin Vaculik, który był już dużo spokojniejszy. Nie dali Unii żadnych szans Żużlowcy Stali nie dali żadnych szans Fogo Unii Leszno, od początku kontrolując przebieg meczu. Spotkania mogłoby się jednak ułożyć inaczej, gdyby nie kontuzja Grzegorza Zengoty, który wyleciał już po swoim drugim starcie. Teraz gorzowianie z dużymi nadziejami jadą na rewanż do Leszna. - Zengiemu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Oczywiście chcemy, by jak najszybciej wrócił na tor. Wygraliśmy dla nas ten mecz. To było bardzo ważne spotkanie, bo chcemy walczyć w play-offach. Patrzymy pozytywnie w przyszłość i jedziemy dalej. Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa i z dużymi nadziejami jedziemy na mecz w Lesznie. Bardzo lubię tamtejszy tor, więc cieszę się na rewanż - powiedział Martin Vaculik. - Takie zwycięstwa motywują. Punkty może tego nie pokazują, ale to nie było aż tak łatwe spotkanie. Trzeba się było namęczyć. Leszczynianom życzymy, by ich zawodnicy wrócili do zdrowia, bo mają sporego pecha w tym roku - dodał Vaculik. Znalazł to, czego poszukuje? Początek sezonu nie był udany dla Martina Vaculika. Co prawda Słowak w PGE Ekstralidze punktował na przyzwoitym poziomie, ale wciąż był daleki od swojej najlepszej dyspozycji. Mecz z Unią pokazał, że Vaculik znalazł to, czego poszukiwał. - To jeszcze nie jest mój maks, ale jesteśmy bardzo bliscy tego, by dopracować wszystko perfekcyjnie - stwierdził Vaculik.