Zmarzlik generalnie rzadko upada i jeszcze rzadziej powoduje upadki rywali. Powód jest prosty. Żeby wejść w walkę z nim, najpierw trzeba go dogonić. W niedzielę lekko wywoził go Patryk Dudek, a Zmarzlik upadł. Sędzia zarządził powtórkę w czterech. Wielu uważało, że niesłusznie, bo Zmarzlik nadawał się do wykluczenia. Mistrzowi często takie sytuacje uchodzą na sucho i to trzeba powiedzieć wprost. Jego się raczej nie wyklucza. - Uważam, że to związane z samym Bartkiem. Jest lubiany przez zdecydowaną większość środowiska. Także przez sędziów. Kogoś takiego trudniej wykluczyć, bo po prostu czuje się sympatię - uważa Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów. - To jest tak jak w szkole. Jak Jasiu jest urwisem, to nawet gdy nie ma jego winy, będą jej szukać. A z kolei prymusa zawsze starają się wybielić - słusznie zauważyła. Trener Zmarzlika ma inne zdanie. Dudek nie dał mu szans Postanowiliśmy zapytać o zdanie także Bogusława Nowaka, pierwszego trenera Zmarzlika. - Tam zdecydowanie było do powtórzenia w czwórkę. Bartek niewiele mógł zrobić. Dudek poszerzał, zbliżała się banda, no to usiadł. Tylko tyle zostało - mówi. Marta Półtorak przytoczyła z kolei przykład zawodnika o tendencji odwrotnej do Zmarzlika. Nicki Pedersen często jest wykluczany, choć nie zawsze zasługuje. - Taką przypiął sobie łatkę. Jak nie do końca wiadomo co zrobić, to wykluczenie Nickiego zawsze się obroni. Tu potrzeba jednak więcej obiektywizmu. Podobnie, jak w sytuacjach ze Zmarzlikiem - dodała. Warto dodać, że jeśli nawet Zmarzlik chciał coś ugrać w pierwszej odsłonie 15. biegu, to i tak niewiele z tego wyszło. W powtórce także kiepsko wystartował i ostatecznie Stal przegrała wyścig 1:5, a cały mecz 43:47.