Partner merytoryczny: Eleven Sports

Uciekł przed wcieleniem do rosyjskiej armii, zadebiutuje w reprezentacji Polski

W piątek w Heerenveen wystartują mistrzostwa Europy w łyżwiarskim wieloboju i wieloboju sprinterskim, podczas których Biało-Czerwoni mają zamiar włączyć się do gry o wysokie lokaty. Debiut w polskiej kadrze zanotuje Władimir Semirunni, który uciekł z Rosji przed wcieleniem do armii.

Władimir Semiurunni
Władimir Semiurunni/Rafał Oleksiewicz/materiały prasowe

Tegoroczny europejski czempionat zostanie przeprowadzony w formule wielobojowej. W wieloboju, jak również wieloboju sprinterów kluczem do walki o najwyższe cele jest wszechstronność, dlatego słabszy przejazd na jednym z dystansów może sporo kosztować. W rywalizacji wieloboistów, zwłaszcza sprinterskich, znakomicie odnajdują się gospodarze, którzy od lat przewodzą stawce. 

W marcu ubiegłego roku, na wielobojowych MŚ w Inzell panczeniści z Holandii wywalczyli aż 7 na 12 możliwych medali, a jedynym z Europejczyków, który poza nimi stanął na podium, był Norweg Hallgeir Engebraten. Z kolei na poprzednich ME w wieloboju w Hamar, rozgrywanych na początku 2023 roku, Holendrzy wygrali każdą konkurencję. Karolina Bosiek, najlepsza z Polaków, była wówczas piąta.

Andżelika Wójcik zajęła drugie miejsce w zawodach PŚ w Nagano. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Nasza kandydatka do medalu w ostatniej chwili została zmieniona

- Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, z czego wynikała dominacja Holendrów. Wielobój to królewskie zawody, bo wyłaniają najbardziej wszechstronnego, potrafiącego się odnaleźć na każdym dystansie łyżwiarza. Wiadomo, że dziesiąte sekundy mogą mieć później znaczenie. Sprint jest trochę nieprzewidywalny, na 500 metrów w 0,1 sekundy mogą się zawrzeć czasy kilku zawodników. Na 1000 metrów wygrywa się za to ostatnim wirażem i wytrzymałość szybkościowa będzie miała znaczenie do końcowego zwycięstwa - uważa Roland Cieślak, trener reprezentacji Polski panczenistów specjalizujących się w średnich i długich dystansach.

Jedną z głównych kandydatek do medali w wieloboju sprinterskim miała być trenująca z Cieślakiem Andżelika Wójcik. W trwającym sezonie 28-letnia zawodniczka dwukrotnie stawała na podium PŚ na 500 metrów - w Nagano była druga, a w Pekinie zajęła trzecie miejsce. Niestety Wójcik rozchorowała się i w Heerenveen nie wystąpi. Zastąpi ją Iga Wojtasik. O wysokich lokatach mogą z pewnością myśleć Kają Ziomek-Nogal, zwyciężczyni PŚ w Chinach na najkrótszym dystansie, oraz Bosiek. Na szybkie przejazdy w Heerenveen liczy też Marek Kania, który rok temu, na rozgrywanych w Heerenveen ME na dystansach zdobył indywidualnie brąz na 500 metrów, a na 1000 metrów zajął wysoką, szóstą lokatę.

- Pierwsza część sezonu była znakomita, bo przede wszystkim pojawiła się stabilność, której brakowało w zeszłym roku. Moje starty wówczas mocno różniły się od siebie, a teraz na cztery starty aż trzy kończyłem w pierwszej dziesiątce, z czasami mieszczącymi się w 0,1 sekundy. Skoro jest stabilnie, to małymi kroczkami chcę się zbliżać w stronę podium i walczyć o medale. Mam nadzieję, że tak jak rok temu, będę się rozkręcał się wraz z sezonem - wskazuje Kania, który nie nakłada na siebie presji związanej z medalem ME w wieloboju sprinterskim, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że stać go przynajmniej na miejsce w okolicach podium.

- Przed rokiem nie przygotowywałem się pod 1000 metrów, a wyszedł mój najlepszy rezultat w Europie, jedyny dotąd poniżej 1.09,00. Teraz więcej czasu poświęciłem na ten dystans i liczę, że atmosfera panująca w Heerenveen nas poniesie - dodaje panczenista Legii Warszawa, obok którego w męskim wieloboju sprinterskim zobaczymy Damiana Żurka i Piotra Michalskiego.

Rosjanin zadebiutuje w reprezentacji Polski. Uciekł przed wcieleniem do armii

W "dużym" wieloboju ujrzymy natomiast troje Polaków: Natalię Jabrzyk, Olgę Piotrowską i debiutującego w polskich barwach Władimira Semirunnija, dla którego będzie to również debiut w dużej, międzynarodowej imprezie.

Przed świętami reprezentant Pilicy Tomaszów Mazowiecki na dystansie 10 000 metrów uzyskał czas lepszy od rekordu Polski Pawła Zygmunta z 2005 roku. Semirunni to Rosjanin, który zaraz po inwazji tego kraju na Ukrainę uciekł do Polski i poprosił o możliwość trenowania i życia w naszym kraju.

- Nie myślałem, że pojadę na rekord Polski, po prostu chciałem zobaczyć, jak to pójdzie. A poszło bardzo dobrze i bardzo się cieszę, że będę mógł reprezentować Polskę już za trzy tygodnie na mistrzostwach Europy. Na pewno będzie jeszcze szybciej. Czuję się w Polsce doskonale, a gdy przyjechałem, cała drużyna przyjęła mnie jak członka rodziny. Od razu poczułem się tu jak w domu - mówił Semirunni.

To jest 22-letni zawodnik, który nie chce mieć nic wspólnego z tym, co się dzieje w tym kraju. Uciekł z Rosji zaraz po inwazji, w międzyczasie dostał też powołanie do armii rosyjskiej, więc pewnie jego losy byłyby tam bardzo złe. Poprosił nas o wsparcie, trenuje. Dostał zgodę ISU na reprezentowanie Polski w Pucharach Świata, mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata, a pracujemy także nad tym, żeby mógł wystartować w igrzyskach olimpijskich

~ powiedział Rafał Tataruch, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.

- Na krajowym podwórku można wygrywać, natomiast na międzynarodowych zawodach zobaczy najlepszych zawodników na świecie. Sam jestem ciekaw, jak Władek mentalnie podejdzie do startu. Na pewno wraz z Natalią są w stanie zakwalifikować się do finałowej ósemki - przekonuje trener Cieślak.

 - Z kolei jeśli chodzi o Olgę, to po słabszym poprzednim sezonie wraca na właściwe tory. To zawodniczka, która nigdy nie będzie rasową sprinterką, brakuje jej też wytrzymałości, jaka cechuje choćby Magdę Czyszczoń. Wielobój jest więc optymalny dla Olgi. Czekam z niecierpliwością na jej 1500 metrów w Heerenveen - dodaje opiekun polskiej kadry narodowej.

Areną zmagań tegorocznych, wielobojowych ME będzie legendarna hala Thialf, która zwykle po brzegi jest wypełniana przez miejscową, żywo reagującą publiczność.

- Jako trener jeszcze nie byłem na zawodach, gdzie panuje taka atmosfera. Na torze w Heerenveen czuje się dopływ mocy z trybun i wiarę ludzi. Przed taką publicznością trzeba się dobrze zaprezentować, nie ma mowy o rezygnacji podczas biegu - zapewnia Cieślak.

Początek trzydniowych ME panczenistów w wieloboju i wieloboju sprinterskim w Heerenveen w piątek, 10 stycznia. Transmisja z rywalizacji w Holandii na Polsat Sport 3 (piątek od godz. 19.40, sobota od 10.55, niedziela od 13.40).

Władimir Semirunni/Rafał Oleksiewicz/materiały prasowe
Andżelika Wójcik/Rafał Oleksiewicz/materiały prasowe
Damian Żurek/Łukasz Szeląg/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem