Już nie piłka i nie Świątek. Tomaszewski miażdży, nie oszczędził nawet Małysza
Jan Tomaszewski jest bardzo niezadowolony z rezultatów, jakie w obecnym sezonie osiągają polscy skoczkowie narciarscy. Jego frustracja skupia się na trenerze Thomasie Thurnbichlerze, ale między wierszami wyraźnie widać atak na przełożonych austriackiego szkoleniowca. - Kto go zatrudnił? Przez jego zatrudnienie Stoch w ogóle nie skacze, Żyła i Kubacki spadają ze skoczni - grzmi bohater z Wembley w rozmowie z "Super Expressem".
Thomas Thurnbichler przeżywa trudne dni. Niewiele zmienia w tym temacie piąte miejsce Pawła Wąska w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. Generalnie polska ekipa drugi sezon z rzędu spisuje się grubo poniżej oczekiwań.
Na finiszu ubiegłego cyklu Aleksander Zniszczoł był w "generalce" 19. i okazał się najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem Polski. W bieżącym sezonie Wąsek póki co jest 13. A gdzie czasy, kiedy nasi zawodnicy regularnie stawali na pucharowym podium? Dzisiaj wyzwaniem jest miejsce w czołowej "10".
Tomaszewski mówi o katastrofie. Uderza w Thurnbichlera i jego przełożonych z PZN
- Nagle nasi skoczkowie zaczęli spadać. To się zaczęło od zatrudnienia trenera, który był młodszy od zawodników. Być może taki jest trend w światowych skokach, że się zatrudnia młodszych trenerów. Ale widać, że zatrudnienie tego szkoleniowca spowodowało katastrofę - mówi w rozmowie z "Super Expressem" wyraźnie zatroskany Jan Tomaszewski.
- Jeśli ci najlepsi zawodnicy kończą na 30., 40. czy 50. miejscu, to wmawia nam się, że wszystko jest w porządku?! Popatrzmy na Austriaków, którzy ciągle mają dopływ świeżej krwi - dodaje legendarny bramkarz.
Niepokoi załamanie formy starej gwardii. Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła to w komplecie medaliści olimpijscy i indywidualni mistrzowie świata. Obecnie każdy z nich jest cieniem samego siebie. W klasyfikacji generalnej PŚ zajmują lokaty w czwartej i piątej dziesiątce.
Zdaniem "człowieka, który zatrzymał Anglię" wina Thurnbichlera nie podlega dyskusji. Bohater z Wembley nie ukrywa jednak pretensji do przełożonych Austriaka. I ewidentnie - choć nie wymienia nazwiska - kieruje gorzkie słowa pod adresem Adama Małysza, obecnego szefa Polskiego Związku Narciarskiego.
- Kto go zatrudnił? - pyta retorycznie Tomaszewski, mając na myśli Thurnbichlera. - Przez jego zatrudnienie Stoch w ogóle nie skacze, Żyła i Kubacki spadają ze skoczni. A to są przecież zawodnicy wysokiej klasy. Czyjaś to jest wina.
- To tak jak w Barcelonie: za to, że nie może grać Dani Olmo odpowiedzialni są dyrektor sportowy Deco i prezes Joan Laporta! - dorzuca dla mocniejszego efektu.
W najbliższym czasie na zmianę trenera kadry polskich skoczków raczej się nie zanosi. Małysz oznajmił u schyłku minionego roku, że taki ruch w trakcie sezonu "byłby największą głupotą". Czy dojdzie do roszady wiosną lub latem? Wiele zależy od najbliższych tygodni, choć o optymizm w tej materii trudno.