Turniej w stolicy Górnego Śląska zajął w kalendarzu WTA miejsce zawodów rozgrywanych w Kopenhadze. "Impreza okazała się sukcesem, co podkreślali zarówno kibice, organizatorzy jak i zawodniczki. Z nadzieją spoglądamy w przyszłość i liczymy, że za rok do Katowic powrócą najlepsze tenisistki na świecie. Miasto podpisało z organizatorami porozumienie, które podkreśla wolę do współpracy w kolejnych latach" - powiedział PAP Uszok. Rozgrywany w Spodku turniej o puli 235 tys. dolarów wygrała Włoszka Roberta Vinci, która w finale pokonała Czeszkę Petrę Kvitovą 7:6 (7-2), 6:1. Nie tylko finalistki wielokrotnie podkreślały dobrą organizację imprezy. Supervisorka WTA Martina Lutkowa dziękowała też publiczności na doping. Poprzednio tenis gościł w katowickiej hali 24 listopada 1994, kiedy odbyły się pokazowe mecze pod nazwą "Przybysze z Masters". Martina Navratilova (USA) wygrała wtedy z Ziną Garrison-Jackson (USA) 6:3, 7:5, a Thomas Muster (Austria) pokonał Henriego Laconte'a (Francja) 6:4, 6:3. W tym roku w Katowicach nie mogła z przyczyn proceduralnych wystąpić najlepsza polska tenisistka Agnieszka Radwańska. Na przeszkodzie stanął regulamin WTA, który nie pozwala więcej niż jeden raz w sezonie zagrać w imprezie typu WTA Tour International Series zawodniczce z pierwszej dziesiątki rankingu. Na początku stycznia Radwańska zagrała w turnieju tego typu w Auckland. W rozmowie z INTERIA.PL najlepsza polska tenisistka zapowiedziała, że chętnie wystąpi w przyszłorocznej edycji turnieju. Dwie polskie zawodniczki - Sandra Zaniewska i Marta Domachowska - dostały "dzikie karty" do turnieju głównego. Obie odpadły w pierwszej rundzie. Eliminacji nie przebrnęła żadna z sześciu Polek. Agnieszka Radwańska zagrała tylko w pokazowym mikście z Mariuszem Fyrstenbergiem przeciwko parze Marcin Matkowski, Marta Domachowska.