Reprezentowała Polskę, zrezygnowała z gry w USA. Oto konsekwencje, WTA ogłasza
Katarzyna Kawa była cichą bohaterką ćwierćfinałowego starcia z Czeszkami w Pucharze Billie Jean King, a później... bohaterką wydarzeń pomeczowych. Wspólnie z Igą Świątek zdobyły decydujący punkt w deblu, a po spotkaniu tenisistka Advantage Bielsko-Biała wysłuchała, jeszcze na korcie, głośnego "Sto lat", odśpiewanego przez cały zespół. Bo akurat tamtego dnia obchodziła 32. urodziny. Prezentu nie doczekała się jednak ze strony WTA, która dzisiaj ogłosiła kolejny ranking singlowy. I Polka spadła w nim aż o 40 pozycji, co ma duży wpływ na jej najbliższą przyszłość.
Rok temu Katarzyna Kawa miała bardzo udaną jesień - latem bowiem, niemal dokładnie jak dzisiaj, spadła na 295. miejsce w rankingu WTA, co nie dawało jej miejsca w kwalifikacjach wielkoszlemowych turniejów. Nie jest zaś tajemnicą, że to gra w nich, nawet na poziomie kwalifikacji, pozwala znaczącą poprawić budżet, a zarazem i możliwości wypraw tenisowych.
Od września tenisistka BKT Advantage Bielsko-Biała świetnie spisywała się jednak na mączce w challengerach WTA we Włoszech i Słowenii, a zwieńczeniem tego był półfinał mocno obsadzonego turnieju ITF W100 w Walencji, w którym dotarła do półfinału.
I te ostatnie punkty, po 52 tygodniach, przestały się właśnie liczyć.
Katarzyna Kawa zrezygnowała z wyjazdu do USA, została z kadrą w Maladze. To oznaczało pogodzenie się ze stratą punktów sprzed roku
Katarzyna Kawa spędziła ponad tydzień w Maladze - tam Polska rywalizowała w finałowym turnieju Pucharu Billie Jean King Cup. Była piątą polską rakietą do gry singlowej, ale - przy okazji niedyspozycji fizycznej Magdy Linette - Dawid Celt postawił na nią w deblu w kluczowym starciu z Czeszkami. Wspólnie z Igą Swiątek, choć nie były faworytkami w pojedynku z Kateriną Siniakovą i Marie Bouzkovą. A jednak wygrały 6:2, 6:4. I to zwycięstwo miało olbrzymi wpływ na dalsze decyzje 32-latki z Krynicy-Zdrój.
Kawa miała bowiem w planach, tak jak Maja Chwalińska, grę w kolejnym tygodniu w turnieju WTA 125 - młodsza z reprezentantek Polski wybierała się do Chile, starsza zaś - do USA. Z gry w Charleston jednak zrezygnowała, została oczywiście w Maladze.
Skorzystała na tym Gina Feistel, która zajęła miejsce Kawy w głównej drabince turnieju, a później dostała się do drugiej rundy. W tej sytuacji zawodniczka BKT Advantage straciła możliwość zdobycia może nawet kilkudziesięciu punktów, a przecież odpadało jej już 50 za zeszłoroczny start w Walencji.
Efekty pokazał dzisiaj aktualny ranking WTA - zawierający już wyniki z ostatnich dni, także z Coliny i Charleston. W czołówce nie ma żadnych zmian, bo zawodniczki z TOP 50 o punkty już nie walczą. Prowadzi więc Aryna Sabalenka, przed Igą Świątek i Coco Gauff. Sporo punktów straciły za to dwie reprezentantki Polski: Linda Klimovicova (WTA 268) i właśnie Kawa. 32-latka spadła w rankingu aż o 40 pozycji, jest teraz 296. O jedną pozycję przed Feistel.
"As Sportu 2024". Wybierz z nami finałową 16 plebiscytu
Doświadczona Amerykanka pierwszą rywalką Kawy w Buenos Aires. Kiedyś była 19. rakietą świata
Taki scenariusz oznacza, że grając w Maladze, a nie w Charleston, Kawa... zmniejszyła swoje szanse na występ w kwalifikacjach Australian Open. Aby uzyskać miejsce w Melbourne, musiałaby odnieść spory sukces w którymś z dwóch najbliższych challengerów: w Buenos Aires bądź za tydzień we Florianopolis. Jeden z nich wygrać, ewentualnie dwa razy zagrać w finale.
Gdyby taka szansa załapania się do Melbourne była realna, Polka ma jeszcze szansę zapunktować w drugim tygodniu grudnia w ITF W35 w Szarm el-Szejk, tam też się zgłosiła. A później listy do eliminacji AO zostaną zamknięte.
W tym tygodniu 32-latka powalczy więc w Buenos Aires, choć do stolicy Argentyny leciała nie mając jeszcze pewnego miejsca w kwalifikacjach. Po kilku wycofaniach skoczyła jednak od razu do... głównej drabinki. We wtorek powalczy o drugą rundę z 38-letnią Amerykanką Varvarą Lepchenko (WTA 143, niegdyś WTA 19).