Paolini szalała po pokonaniu Świątek. A później jeszcze raz. I znów Włosi w ekstazie
Najpiękniejszy moment w swojej historii przeżywa właśnie cały włoski tenis. Pod koniec listopada reprezentantki Italii sięgnęły po triumf w Billie Jean King Cup, po drodze eliminując Polki z Igą Świątek na czele. Sukcesu najwyraźniej pozazdrościli im panowie. Jannik Sinner wraz z Matteo Berrettinim nie dali żadnych szans Holendrom w finale Pucharu Davisa, osiągając coś wraz z koleżankami coś, co wcześniej udało się tylko dwóm państwom. Sukcesu nie byłoby, gdyby nie uwielbiana w kraju nad Wisłą Jasmine Paolini. Sportsmenka z polskimi korzeniami znów ma powody do radości.
Zakończony już oficjalnie sezon 2024 dla Włochów był po prostu wyborny. Podczas gdy w zmaganiach ATP szalał Jannik Sinner, w cyklu WTA swoją grą zachwycała Jasmine Paolini. Tenisistka z polskimi korzeniami kibiców zaskoczyła chyba bardziej niż jej młodszy kolega. W styczniu 2024 mało kto spodziewał się, że dotrze ona do dwóch finałów wielkoszlemowych. I choć ich nie zwyciężyła to i tak wspięła się w górę rankingu. Obecnie 28-latka plasuje się na znakomitej czwartej lokacie.
Mistrzyni olimpijska w grze podwójnej dała kibicom powody do radości również w reprezentacyjnych barwach. Przedstawicielki Italii niecały tydzień temu triumfowały w Billie Jean King Cup. Włoszki w Maladze nie miały łatwo. W półfinale zmierzyły się z "Biało-Czerwonymi". Iga Świątek pokonała zresztą Jasmine Paolini, doprowadzając do decydującego debla. W nim wyszła jednak ogromna klasa 28-latki, która po ostatniej piłce krzyknęła z radości. A kilka dni później znów, po czym pocałowała pierwszy raz w karierze puchar za zwycięstwo w tych prestiżowych rozgrywkach.
Włosi dominują w światowym tenisie. Wcześniej zrobiły to tylko dwie reprezentacje
Zmagania pań zapewne śledzili Jannik Sinner i jego reprezentacyjni koledzy. Oni także w Hiszpanii szli jak burza, przedzierając się przez kolejne fazy turnieju. W niedzielę po drugiej stronie siatki w konfrontacji o wszystko stanęli Holendrzy. Zawodnicy w pomarańczowych koszulkach chcieli sprawić niespodziankę, ale skończyło się tylko na ambitnych planach. Najpierw Matteo Berrettini oddał zaledwie sześć gemów Boticiowi Van De Zandschulpowi. Potem do gry wszedł lider rankingu ATP. Tallon Griekspoor postawił mu się tylko w pierwszym secie, zakończonym tie-breakiem. W drugim 23-latek triumfował aż 6:2. I wraz z kolegami oraz koleżankami przeszedł do historii.
Włosi są dopiero trzecią reprezentacją, która zwyciężała w męskiej oraz damskiej rywalizacji drużynowej w tym samym roku. Poprzednio identycznego wyczynu dokonywali jedynie Czesi (2012) oraz Rosjanie (2021). "Hegemonia" - napisał krótko statystyczny profil "OptaAce" w serwisie X. Jasmine Paolini znów więc może się szeroko uśmiechnąć i powoli oswajać się z myślą, że na zawsze zapisała się w historii tenisa na Półwyspie Apenińskim. A już niebawem rozpocząć kolejną misję - awans do TOP 3 rankingu WTA.