10 tysięcy kilometrów, kilkanaście godzin podróży. A Polacy i tak zgarnęli tytuł
Dla Piotra Matuszewskiego i Karola Drzewieckiego ostatnie tygodnie były niemal jak z bajki. Ponad miesiąc spędzili w Ameryce Południowej, wygrali turnieje w Ekwadorze i Peru, w Brazylii zagrali w finale, a w Urugwaju - w półfinale. I nagle przenieśli się do Hiszpanii, po kilku dniach znów pojawili się na korcie. Efekt? Kolejny tytuł, tym razem na terenach klubu Montemar w Alicante. W finale nie dali szans duetowi: Daniel Rincon (Hiszpania)/Abdullah Shelbayh (Jordania), wygrali w 70 minut 6:3, 6:4.
Jeszcze w poprzedni piątek Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski grali w półfinale challenger ATP 100 w Montevideo, a zaledwie po ośmiu dniach cieszą się z triumfu na południu Hiszpanii. Nie z wygrania pojedynczego meczu, ale czwartego już spotkania w tym miejscu, co oznacza też kolejny zawodowy sukces dla obu Polaków. No i następne rekordowe miejsca w rankingu ATP, akurat na koniec tenisowego roku.
Drzewiecki z Matuszewskim pięć wcześniejszych tygodni spędzili bowiem w Ameryce Południowej - grali tam w kolejnych challengerach ATP na mączce, tylko w pierwszym z tych tygodnie trochę się wynudzili. W Campinas przegrali bowiem już w pierwszej rundzie, mogli trochę potrenować. A później był finał w Kurytybie, triumfy w Guayaquil w Ekwadorze oraz w Limie w Peru, wreszcie półfinał Montevideo.
I po tym ostatnim turnieju ruszyli w kierunku Europy - musieli pokonać 10 tysięcy kilometrów, spędzili w podróży kilkanaście godzin. Wszystko po to, by stawić się w Alicante, na kolejnym turnieju, w którym zostali rozstawieni z jedynką.
Challenger ATP w Alicante. Kolejny tytuł dla duetu Piotr Matuszewski/Karol Drzewiecki. Najtrudniej było w półfinale
W klubie tenisowym Montemar spacerkiem dla nich był tylko pierwszy mecz, na który poświęcili niespełna 50 minut. A później przyszły dwa dreszczowce, kończone trzecimi setami granymi do 10 punktów. A oni chorwacką parę Ivan i Matej Sabanov ograli w półfinale 5:7, 7:6(12), 10-8, broniąc w drugiej partii aż czterech piłek meczowych.
Finał poszedł już reprezentantom Polski bardziej sprawnie.
Tu rywalem był duet hiszpańsko-jordański Daniel Rincon/Abdullah Shelbayh, bukmacherzy szanse oceniali podobnie. I taki też ten mecz był: zacięty, bez wielkiej dominacji. Kluczowe znaczenie miał serwis, rzadko strona returnująca była w stanie stworzyć emocje.
A były one w drugim i szóstym gemie, gdy podawali rywale Polaków. Najpierw Matuszewskim efektownym returnem w końcową linię doprowadził do równowagi. A za chwilę najpierw Drzewiecki, a za chwilę Matuszewski bronili się po smeczach Rincona. I drugi z Polaków popisał się efektownym lobem, który pozwolił im przedłużyć akcję. A później uzyskać arcyważnego breaka. Jedynego w tej partii, wygranej 6:3.
"As Sportu 2024". Wybierz z nami finałową 16 plebiscytu
W drugim secie Polacy też grali perfekcyjnie w swoich gemach serwisowych, znów nie pozwolili rywalom na uzyskanie choćby jednego break pointa. A sami ich przełamali w piątym gemie, a później doprowadzili sprawę do końca. Wygrali 6:4, zgarnęli kolejny tytuł.
To zaś oznacza, że Matuszewski znajdzie się w poniedziałek na rekordowym w karierze 78. miejscu deblowego rankingu ATP, Drzewiecki zaś przeskoczy na 92. miejsce - to również jego rekord.
W najbliższym tygodniu mieli grać w kolejnym challengerze - byliby rozstawieni z trójką w miejscowości Maia w Portugalii. Wycofali się jednak z tej imprezy.