Janowicz w przeszłości był 14-tym tenisistą na świecie, grał w półfinale Wimbledonu w 2013 roku, w finale ATP 1000 w Paryżu rok wcześniej. Dziś zagrał w zawodowym tourze pierwszy raz od marca 2020 roku. Po raz ostatni 31-letni tenisista z Łodzi (dziś mieszka pod Warszawą) wystąpił w Kaliszu w spotkaniu Pucharu Davisa z Hongkongiem. 6 marca 2020 roku pokonał w trzech setach Park Long Yeunga. Pandemia, kontuzje, rehabilitacje nie pozwoliły Janowiczowi na kontynuowanie kariery. Zawiesił ją będąc na 527. pozycji, wznowił dziś w Lugano - bez rankingu. Od organizatorów otrzymał "dziką kartę" do eliminacji. Dobry pierwszy set Janowicza Jego pierwszym rywalem po powrocie był Denis Jewsiejew. 28-letni Kazach zajmuje 338. miejsce w rankingu ATP, najwyżej był 280. przed trzema laty. Pierwszy set trwał 49 minut. Janowicz nie miał dobrego początku. Z trudem wygrał własny gem serwisowy. Bronił jednego break pointa. Kazach szybko wyrównał, a potem przełamał serwis Polaka. Półfinalista Wimbledonu z 2013 roku grał dalej spokojnie. W szóstym gemie odrobił stratę przełamania (było 3:3), a w samej końcówce przy 5:4 wykorzystał drugiego w tym spotkaniu break pointa i pierwszą piłkę setową. Janowicz miał solidny serwis, jak za dawnych lat jego silną bronią był forhend, wytrzymywał długie wymiany. Nerwowa końcówka trzeciego seta. Kazach lekceważy Polaka W drugim secie poszło gorzej. Polak nie był już tak skuteczny. Stracił skuteczność serwisu, miał też sporo niewymuszonych błędów. Przegrał w 39 minut, dwukrotnie został przełamany. Jewsiejew ani razu nie musiał bronić break pointa. W trzecim secie wydawało się, że Janowicz szybko wypracuje sobie przewagę. Prowadził 40:30 w pierwszym gemie przy serwisie Kazacha. Jewsiejew przejął inicjatywę i wygrał tego gema. Polak dał się przełamać w połowie seta i przegrywał 2:4, a potem 2:5. Wtedy mecz zrobił się ciekawy. Janowicz zaciekle bronił się przed porażką. W ósmym gemie nie pozwolił rywalowi na wykorzystanie aż czterech piłek meczowych. W dziewiątym, zmarnował jednego break pointa, ale później w pięknym stylu - po efektownie zagranym skrócie - zaskoczył Kazacha i przegrywał już tylko 4:5. Po chwili było 5:5. Wrócił do gry. Ostatecznie doszło do tie breaka. Jewsiejew pozbawił w nim złudzeń polskiego tenisisty. Prowadził 6:0. Przy 6:1 Kazach był tak pewny zwycięstwa, że zaserwował od dołu. W tenisie traktowane jest to jako dyshonor. Janowicz zdenerwował się. Ale to mu pomogło. Zdobył jeszcze dwa punkty. Za mało, by dogonić rywala. Przegrał tie breaka 4:7. Mimo porażki Janowicz zaprezentował się tenisowo nieźle, bardzo dobrze mentalnie - obronił dziewięć piłek meczowych, trochę gorzej fizycznie. Czekają go kolejne występy w challengerach. Olgierd Kwiatkowski I runda kwalifikacji ATP Challenger w Lugano (pula nagród 45 730 dol.) Jerzy Janowicz (Polska) - Denis Jewsiejew (Kazachstan) 6:4, 3:6, 6:7 (4)