Partner merytoryczny: Eleven Sports

53 minuty i koniec. Wstydliwe 6 punktów w secie pogromczyni Gauff i Williams

Serena Williams, Ons Jabeur, Elina Switolina, a jeszcze w 2022 roku: Coco Gauff i Belinda Bencic - to zawodniczki, które odgrywała 32-letnia dziś Qiang Wang. Przez kilka lat chińska rakieta numer jeden, która była blisko wejścia do TOP 10 rankingu WTA. Po blisko półtorarocznej przerwie wróciła w styczniu do gry, ale wyniki nie są już takie, jak dawniej. Pokazał to choćby mecz pierwszej rundy turnieju WTA 125 w Hongkongu, bo zdobycie sześciu punktów w jednym secie meczu z Gabrielą Ruse powodem do chwały nie jest.

Qiang Wang cztery lata temu ograła w Melbourne samą Serenę Williams. Dwa lata temu, także w Australian Open - Coco Gauff
Qiang Wang cztery lata temu ograła w Melbourne samą Serenę Williams. Dwa lata temu, także w Australian Open - Coco Gauff/David Gray/AFP

Gdy tuż przed wybuchem pandemii Serena Williams sensacyjnie przegrała z Qiang Wang w Melbourne, zakryła twarz rękoma. Nie mogła uwierzyć, że to trwające aż 161 minut starcie zakończyło się jej niepowodzeniem, że w taki sposób pożegnała się z pierwszym turniejem wielkoszlemowym w roku. Kilka miesięcy wcześniej zmierzyły się w US Open, wtedy oddała Chince, także na kortach twardych, zaledwie jednego gema. A tu przegrała po thrillerze: 4:6, 7:6, 5:7.

Qiang Wang pokonała w karierze wiele znanych zawodniczek, choć akurat od Igi Świątek czy sióstr Radwańskich zawsze była gorsza. Ale już trzykrotnie znalazła sposób na Magdę Linette, raz pokonała Magdalenę Fręch. W najlepszym momencie swojej kariery, jesienią 2019 roku, zawędrowała na 12. miejsce w rankingu WTA.

We wrześniu 2022 roku zniknęła jednak z drabinek, wycofała się z gry. A przecież jeszcze na początku tego roku ograła w Australian Open Coco Gauff, później w Wimbledonie - Belindę Bencic.

Wróciła na początku tego roku, po jednym meczu w Hua Hin z Xiyu Wang uznała, że potrzebuje jeszcze trochę czasu. A w kwietniu było już obiecująco, w mniejszych turniejach ITF. Ćwierćfinał, półfinał, wreszcie wygrany finał - to mogło dać pozytywnego kopa.

Gdy jednak przyszło do poważnej rywalizacji, z najlepszymi, okazało się, że świat trochę już 32-letiej zawodniczce uciekł. Wyraźna przegrana z Emmą Navarro w pierwszym meczu w Wimbledonie, nieco mniej wyraźna z Ludmiłą Samsonową w Nowym Jorku, wreszcie niedawno przegrany mecz w Pekinie z nierówną Alycią Parks.

To jednak i tak nic w porównaniu do tego, co stało się w Hongkongu.

WTA w Hongkongu. Qiang Wang rozbita przez Elenę-Gabrielę Ruse. Wstydliwy pierwszy set

Tu Chinka trafiła bowiem na Rumunkę Elenę-Gabrielę Ruse, której gwiazdą w żadnej sytuacji nazwać nie można. Solidna zawodniczka zajmująca zwykle miejsca w drugiej połowie pierwszej setki światowego rankingu. Zarazem potrafiąca sprawić niespodziankę, bo taką było np. ogranie Barbory Krejcikovej w US Open.

Tyle że dziś Rumunka zdemolowała swoją rywalkę w pierwszym secie w taki sposób, który w turniejach WTA zdarza się rzadko. Czasem w ITF, gdy kiepska zawodniczka dostanie dziką kartę i zostanie rozbita. Qiang Wang wygrała bowiem w pierwszym secie zaledwie sześć punktów, przy czym jeden był efektem podwójnego błędu Rumunki. Cała partia zamknęła się w 17 minutach, tyle potrzebowała Ruse, by wygrać 6:0.

Elena-Gabriela Ruse/JAMIE SQUIRE / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP

Druga była już inna, bardziej wyrównana. Głównie dlatego, że Chinka poprawiła jakość swojego serwisu, a może też i rywalka byłą trochę rozkojarzona. Niemniej Qiang Wang prowadziła w tej partii 4:2, miała przełamanie. A później wróciły demony  Ruse wygrała w czterech kolejnych gemach 16 punktów, Wang zaś - ledwie 5. I to zakończyło spotkanie, które trwało zaledwie 53 minuty.

W drugiej rundzie Ruse zmierzy się z Ajlą Tomljanovic.

Agnieszka Radwańska wygrała z Qiang Wang w Miami. Wideo/© 2017 Associated Press
Elena-Gabriela Ruse/FLAVIU BUBOI/NurPhoto via AFP/AFP
Qiang Wang/AFP
Caroline Wozniacki (z lewej) i Qiang Wang/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem