Partner merytoryczny: Eleven Sports

Mistrzyni olimpijska nie żartowała. Kolejny koncert w Pekinie, w tle Sabalenka

75 minut w drugiej rundzie, 79 minut w trzeciej - tyle czasu spędziła na centralnym korcie podczas China Open Qinwen Zheng. Mistrzyni olimpijska z Paryża nie żartowała kilka dni temu mówiąc, że chce pokazać "najlepszą siebie". W dwóch spotkaniach ani razu nie została przełamana, po pokonaniu Kamilli Rachimowej teraz rozbiła Argentynkę Nadię Podoroską 6:3, 6:2, niegdyś półfinalistkę French Open. Chinka potrzebuje w swoim kraju sukcesu, bo wciąż walczy o miejsce w WTA Finals.

Qinwen Zheng
Qinwen Zheng/ANDRZEJ IWAŃCZUK/NurPhoto via AFP/AFP

Dla Qinwen Zheng China Open to pierwszy turniej po US Open - Chinka jest w dość trudnej sytuacji w walce o miejsce w kończącym sezon "Turnieju Mistrzyń". W Nowym Jorku spisała się nieźle, choć w ćwierćfinale została zdemolowana przez Arynę Sabalenkę, przegrała jeszcze wyraźniej niż w styczniu w finale Australian Open. Swój największy sukces Qinwen odniosła w turnieju olimpijskim, zdobyła złoto w singlu, w półfinale sensacyjnie pokonała Igę Świątek. Tyle że akurat za ten triumf żadnych punktów nie ma.

W klasyfikacji WTA Race, tej prowadzonej na żywo, Chinka awansowała dziś na ósme miejsce, ale to nie daje jej prawa startu w WTA Finals w Rijadzie. Mimo, że w Arabii Saudyjskiej za miesiąc zagra właśnie osiem zawodniczek. To ósme miejsce zajmie najprawdopodobniej Barbora Krejcikova, jeśli utrzyma się w TOP 20. A to dlatego, że wygrała Wimbledon.

Qinwen musi więc gonić Emmę Navarro, która odpadła co prawa szybko w Pekinie, ale ma prawie 400 punktów więcej w dorobku. No i uważać później na Danielle Collins, bo Amerykanka ma wrócić do gry już w Wuhanie.

Walka o ostatnie miejsca w WTA Finals. Cztery tygodnie prawdy

Na razie mistrzyni olimpijska robi wszystko jak należy - przed swoimi kibicami w stolicy Chin dwukrotnie zaprezentowała się z znakomicie. W drugiej rundzie rozbiła 6:1, 6:1 Kamillę Rachimową, dziś na korcie spędziła zaledwie o cztery minuty więcej. Dla jej rywalki, Nadii Podoroskiej, już sam awans do trzeciej rundy był sporym wydarzeniem, choć to przecież półfinalistka French Open z 2020 roku, wtedy zastopowała ją Iga Świątek, zmierzająca po swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł. W trzeciej rundzie WTA 1000 Argentynka z Rosario była w tym roku tylko w Indian Wells, a jeśli już gdzieś zachodziła dalej, to raczej w turniejach WTA 125.

Qinwen Zheng oblegana przez kibiców w Pekinie/

Gdy w poprzedniej rundzie Zheng ograła Rachimową, kibicom w Pekinie wysłała istotną wiadomość. - Nigdy nie sądziłam, że będzie mnie wspierało tak wielu fanów. Pokażę wam swoją najlepszą stronę - zapowiedziała. Ta najlepsza strona ma polegać m.in. na tym, że będzie w stanie powalczyć o wielki triumf, porównywalny do tego, który odniosła dwa miesiące temu w Paryżu. W walce o ćwierćfinał spotka się w środę z Amandą Aisimovą, jeśli wygra - zmierzy się z Mirrą Andriejewą lub Magdą Linette. A później w pojedynku o finał może już czekać sama Sabalenka bądź też rewelacyjnie spisująca się w Pekinie Karolina Muchova.

WTA 1000 w Pekinie. Kibice w ekstazie, Qinwen Zheng z kolejnym efektownym zwycięstwem

W Podoroską Chinka uporała się dość gładko, choć w początkowej fazie dość wolno łapała właściwy rytm. W trzecim gemie Argentynka miała aż pięć break pointów, to była jej jedyna szansa w całym spotkaniu na uzyskanie jakiejś przewagi. Qinwen się wybroniła, za chwilę zaś sama zaliczyła przełamanie. I tę przewagę już dość spokojnie utrzymała do końca seta, oddając rywalce w trzech kolejnych własnych gemach serwisowych zaledwie trzy punkty.

A drugi set był już formalnością, niespełna 22-letnia mistrzyni olimpijska wygrała pięć gemów z rzędu, całe spotkanie zaś 6:3, 6:2. I zameldowała się w czwartej rundzie.

Pekin (K)
1/16 finału
30.09.2024
13:00
Wszystko o meczu
Iga Świątek - Qinwen Zheng 2:1 Skrót meczu. WIDEO/Associated Press/© 2023 Associated Press
Qinwen Zheng/DIMITAR DILKOFF / AFP/AFP
Nadia Podoroska/ALAIN JOCARD / AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem