Kruczek uważa, że polscy skoczkowie narciarscy największą presję mają już za sobą. - Pokazaliśmy, że potrafimy wychodzić z najgłębszych nawet dołków. To cementuje ekipę i daje pewność, że sobie poradzimy - powiedział szkoleniowiec. Poprzedni sezon zimowy był bardzo udany dla Polaków - Kamil Stoch zdobył dwa złote medale olimpijskie w Soczi i sięgnął po Puchar Świata. - Kamil sam wyznacza sobie cele. Przed nim są ważne imprezy jak np. mistrzostwa świata. Nie musi nic udowadniać, ale wciąż ma co zdobywać. Chce być również dużym wsparciem dla drużyny, no i cały czas będzie przecież trwać walka o Puchar Świata - opisał Kruczek sytuację lidera polskiej ekipy. Inauguracyjne zawody PŚ zaplanowano na 22-23 listopada w niemieckim Klingenthal. Prawo startu ma tam siedmiu "Biało-czerwonych". - Ja już ten skład znam, ale podam go w ostatniej chwili. Przed nami jeszcze sporo treningów i skoków, więc dużo się może wydarzyć - zauważył szkoleniowiec. Kadra A składa się z sześciu zawodników, więc na pewno będzie uzupełniona przynajmniej jednym skoczkiem, ale też ten parytet może być - zdaniem trenera - inny. W opinii Kruczka zakończony sezon letni, w którym najlepiej z Polaków w Grand Prix na igelicie spisał się Piotr Żyła zajmując piąte miejsce - mógł być lepszy w ich wykonaniu. - Trzeba jednak pamiętać, że ci najlepsi zawodnicy nie startowali wszędzie. Nie wszystkie zawody wyszły tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Myślę, że każdy ze skoczków miał dobre starty, zdobywał doświadczenie. A przede wszystkim bardzo dobrze przepracowaliśmy cały okres przygotowawczy i teraz spokojnie możemy podejść do sezonu zimowego - ocenił opiekun kadry. Według niego wyników z poprzedniego sezonu nie można zestawiać z tym, co wydarzy się w nowym. - Nie mamy wpływu na to, w jakiej dyspozycji będą rywale. Są ekipy, którym ostatni sezon nie wyszedł, a są bardzo mocne, zatem zechcą udowodnić, iż ich poziom jest w innym miejscu. Mamy też lekkie korekty związane z przepisami, ze sprzętem. Zatem to kolejny sezon, do którego startujemy z poziomu zerowego - zastrzegł trener. Cieszył się, że skoczków - poza upadkiem na skoczni Jakuba Wolnego z kadry B - omijały poważniejsze urazy. - Odpukać, wielkich kontuzji nie było. A drobne są w sporcie wyczynowym zawsze. Na szczęście nie powodowały wyłączeń zawodników z treningów na dłużej - zauważył Kruczek.