Po pierwszej rundzie pilanki są bez zwycięstwa na koncie. By zająć premiowaną awansem lokatę (do fazy play off awansują po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy oraz dwa lub trzy zespoły z najlepszym bilansem z trzecich miejsc) muszą praktycznie wygrać pozostałe trzy spotkania. A o to będzie niezwykle trudno. - Tak naprawdę to skupiamy się przede wszystkim nad poprawą jakości naszej gry, a ta wciąż pozostawia wiele do życzenia. Chcemy przede wszystkim jak najlepiej zaprezentować się naszej publiczności. Trudno myśleć o awansie, gdy czeka nas mecz z Perugią, która po przyjściu trenera Giovanniego Caprary gra coraz lepiej. No i mamy jeszcze na wyjeździe Zariecze Odincowo -powiedział Adam Grabowski, drugi trener Farmutilu. Zanim wicemistrzynie Polski zmierzą się z europejskimi potęgami, czeka je spotkanie z Dela Martinus Amstelveen. W czwartek w Holandii podopieczne Jerzego Matlaka miały dużą szansę na pierwsze zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach. Przegrały jednak głównie przez własną niefrasobliwość. - Holenderki grały bardzo cierpliwie, ograniczyły własne błędy do minimum. A my? Za szybko chcieliśmy skończyć ataki. W naszej grze nie było ani cierpliwości, ani koncentracji. W statystykach wygraliśmy z Holenderkami we wszystkich elementach. Co z tego, skoro popełniliśmy w całym spotkaniu 27 własnych błędów, przy 11 rywalek. To ogromna różnica - wyjaśnił Grabowski. We wtorek (początek meczu o godz. 18) pilanki będą musiały zminimalizować własne błędy. Tylko wygrana nad Holenderkami da im jeszcze iskierkę nadziei na dalszą grę w Lidze Mistrzyń. W środę w drugim spotkaniu grupy D Sirio Perugia podejmować będzie Zariecze.