"Giba i jego koledzy chyba na długo zapamiętają wyjazdy do Polski" - cieszyli się kibice, którzy jak zwykle na meczach w Polsce stworzyli niepowtarzalną atmosferę wielkiego widowiska. "O grze swojego zespołu mogę mówić tylko same dobre rzeczy - powiedział trener PGE Skry Daniel Castellani. - Nie miałem czasu na dokładną analizę statystyk, ale zagraliśmy bardzo równo od pierwszej do ostatniej piłki." Start w Lidze Mistrzów PGE Skra rozpoczęła od porażki 0:3 u siebie z VfB Friedrichshafen. Miała potknięcia w PlusLidze m.in. porażka z Jastrzębskim Węglem. "Nie pokazaliśmy jeszcze tak naprawdę na co nas stać w tym sezonie - mówił jeden z bohaterów spotkania Mariusz Wlazły - Możemy grać jeszcze lepiej." Zdaniem wielu obserwatorów zagrywki tego zawodnika przy stanie 13:10 dla Iskry były kluczowe dla całego meczu. W jednym ustawieniu mistrz Polski zdobył sześć punktów i nie oddał przewagi. "W tym momencie rosyjski zespół poczuł siłę rywala - powiedział były trener męskiej reprezentacji Ireneusz Mazur. - Giba i reprezentant Niemiec Jochen Schoeps grali nierówno. Paweł Abramow był "ganiany" po parkiecie przez zagrywających gospodarzy. Nie ukrywam, że spodziewałem się więcej po drużynie trenera Zorana Gajica." Po spotkaniu była chwalona gra środkowych mistrza Polski -Daniela Plińskiego i Marcina Możdżonka. Warto dodać, że w składzie meczowym nie było Fina Jannie Heikkinena, który nie jest jeszcze w pełni sił. "Byliśmy do tego spotkania bardzo dobrze przygotowani taktycznie- powiedział Daniel Pliński. - Przeciwnik był doskonale znany. Nam praktycznie wszystko wychodziło. W tym sezonie nie grałem jeszcze tak dobrze i na pewno nie było to nasze ostatnie słowo." W dziewiątej kolejce PlusLigi, która będzie półmetkiem fazy zasadniczej, PGE Skra zagra w Warszawie z J.W.Construction OSRAM AZS Politechniką Warszawską. Bilety rozeszły się jak świeże bułeczki. Gospodarze robią dostawki na sześćset miejsc. "Zapowiada się ciekawe wydarzenie - mówi główny komisarz PlusLigi Cezary Matusiak. - W spotkaniu z Iskrą warto podkreślić, że poza Hiszpanem Miguelem Falaską grali praktycznie polscy zawodnicy. Stephane Antiga po kontuzji wchodził tylko na krótkie zmiany."