Szczęsny tą wypowiedzią rozbroił dziennikarkę. Chciałby zamienić się z Lewandowskim
Wojciech Szczęsny trafił do FC Barcelona na początku października, ale do tej pory nie doczekał się swojego debiutu. Polski bramkarz został jednak szybko zaakceptowany w szatni, o czym świadczą wypowiedzi kolegów z drużyny. 34-latek bierze też udział w licznych nagraniach promocyjnych. Podczas jednego z nich wprowadził dziennikarkę klubowego kanału w osłupienie, gdy wyjawił, na jakiej pozycji najbardziej chciałby występować.
Wojciech Szczęsny taki już jest. Jego żartobliwa wypowiedź dla klubowych mediów wprawiła rozmówczynię w osłupienie i doprowadziła do wybuchu śmiechu.
Szczęsny: do dziś chciałbym występować na innej pozycji niż bramkarz
Chociaż Wojciech Szczęsny nie rozegrał jeszcze dla FC Barcelona ani minuty, jest regularnie wykorzystywany przez klub przy różnych nagraniach promocyjnych. Podczas listopadowej przerwy reprezentacyjnej, "Blaugrana" opublikowała wideo, w którym polski bramkarz odpowiada na pytania z serii "nigdy, przenigdy". W pewnym momencie dziennikarka zapytała, czy Polak kiedykolwiek chciał występować na innej pozycji.
"Chciałem. Nadal chcę!" - odrzekł w swoim stylu Szczęsny, wprawiając rozmówczynię w konsternację. Prosiła, by bramkarz rozwinął swoją myśl.
Uważam, że mam okropną robotę. Zawsze chciałem być napastnikiem, nadal chcę nim być. Nadal wierzę, że mogę to zrobić. Przybyłem do Barcelony, bo tu bardzo dobrze szkolą młodzież, więc może nauczą mnie grać na ataku. Mogę też uczyć się od Roberta Lewandowskiego. W mojej głowie jestem napastnikiem. Kiedy zdałem sobie sprawę, że będę bramkarzem? Kiedy zdałem sobie sprawę, jak złym jestem napastnikiem
~ odparł żartobliwie 34-latek
Nie były to jedyne ciekawe wypowiedzi byłego reprezentanta Polski. Przyznał też, że ma tatuaż, którego się wstydzi w mało widocznym miejscu, a także że nigdy nie grał na fortepianie przed dużą liczbą ludzi.
Szczęsny czeka na swój moment w FC Barcelona
Gdy Wojciech Szczęsny rezygnował z emerytury, by przenieść się do stolicy Katalonii, wydawało się jasne, że szybko wywalczy sobie miejsce w pierwszym składzie. Od tamtego czasu minęło już jednak półtora miesiąca, a sytuacja Polaka się nie zmieniła. Hansi Flick uparcie stawia na Inakiego Penę, a choć wychowanek FC Barcelona zaliczył pewien progres, wciąż przydarzają mu się błędy. Polskiemu golkiperowi nie pozostaje nic poza uzbrojeniem się w cierpliwość. Trudno bowiem zakładać, by klub tak nalegał na jego sprowadzenie, by ostatecznie nie dać mu nawet szansy na grę.
Tuż po przerwie reprezentacyjnej "Blaugrana" zmierzy się na wyjeździe z Celtą Vigo. Kto wie, być może debiut Polaka będzie miał miejsce na Estadio Balaidos? Ostatecznie w miniony weekend zespół zaliczył niespodziewaną porażkę z Realem Sociedad (0:1), a trener może chcieć przetestować nowe rozwiązania personalne.