Niewiarygodny pech Probierza. Koszmar ws. Lewandowskiego. Aż trudno uwierzyć
- Nie ma co ukrywać, że Robert jest zawodnikiem, którego każdy chce - skomentował absencję Roberta Lewandowskiego na listopadowym zgrupowaniu Michał Probierz. Ale „chcieć”, nie znaczy „móc”, o czym przekonuje się boleśnie na każdym kroku sam selekcjoner. Żaden inny trener naszej kadry narodowej nie miał jak dotąd aż tak wielkiego pecha do urazów kapitana „Biało-Czerwonych”.
Spójrzmy w liczby.
Podczas trwającego zgrupowania trener Michał Probierz zanotuje swój 16. oraz 17. mecz w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Jednocześnie będzie to dla niego 7. i 8. spotkanie bez Roberta Lewandowskiego w wyjściowym składzie. Da to porażający odsetek około 47 procent starć, które "Lewy" rozpoczął na ławce lub całkowicie odpuścił. W lwiej części z powodu kontuzji.
Probierz jako trener Lewandowskiego? Pechowiec, jakich mało
Do tego stanu rzeczy Michał Probierz mógł przyzwyczajać się od samego początku. Wszak Robert Lewandowski z powodu urazu stawu skokowego nie pojawił się już na debiutanckim zgrupowaniu naszego selekcjonera. "Biało-Czerwoni" pokonali wówczas na wyjeździe Wyspy Owcze 2:0, lecz potem skompromitowali się, remisując 1:1 z Mołdawią w Warszawie. Czym de facto przekreślili swoje szanse na bezpośredni awans na Euro 2024. Choć nadzieja przed meczem z Czechami jeszcze nieśmiało się tliła.
Przed samymi mistrzostwami "Lewy" najpierw odpoczywał w meczu z Ukrainą (wszedł na 29 minut drugiej połowy; to jedyny mecz za Probierza, w którym to nie jego uraz determinował brak gry od pierwszej minuty), a później naderwał mięsień dwugłowy w spotkaniu z Turcją, przez co przegapił już w Niemczech starcie z Holandią i tylko w roli "jokera" z ławki wsparł kadrę w meczu o wszystko z Austrią.
Ogromną niespodziankę stanowił brak Lewandowskiego w wyjściowym składzie na domowy mecz z Chorwacją w październiku, który sam Michał Probierz tłumaczył "lekkim urazem". Nie był on jednak na tyle poważne, by całkowicie wykluczył występ snajpera FC Barcelona. "Lewy" wszedł z ławki i pokazał ogromną jakość, notując między innymi niezwykle ważną asystę przy trafieniu Sebastiana Szymańskiego. Jego brak w meczach z Portugalią i Szkocją - zwłaszcza wobec genialnej formy, którą prezentuje na starcie sezonu - będzie więc niezwykle dotkliwy.
Michał Probierz na każdym kroku podkreśla wielką klasę Lewandowskiego i jego wpływ na grę drużyny, ale - co ważne - przy jego kolejnych absencjach nie narzeka. A ma do tego pełne prawo. Żaden inny trener "Biało-Czerwonych" nie musiał radzić sobie bez naszego najlepszego zawodnika tak często, jak on.
Lewandowski w kadrze? Dotychczas - "maszyna"
Jak wyglądało to za czasów poprzednich selekcjonerów? Robert Lewandowski był pod ich wodzą jak "maszyna" - nie tylko do strzelania goli. Czasem wprawdzie potrzebował odpoczynku, lecz rzadko bywał kontuzjowany.
Fernando Santos podczas swojej krótkiej i pełnej potknięć przygody z reprezentacją Polski wystawił Lewandowskiego we wszystkich sześciu spotkaniach. Czesław Michniewicz (13 meczów w roli trenera naszej kadry) trzykrotnie nie wpisał go do wyjściowej jedenastki (w spotkaniach ze Szkocją, Holandią i Chile), lecz za każdym razem był to świadomy wybór, nie przykra konieczność.
Jego poprzednik - Paulo Sousa (15 spotkań w roli trenera "Biało-Czerwonych") mógł kręcić głową tylko przy okazji meczu eliminacji do mistrzostw świata z Anglią. Bez kontuzjowanego "Lewego" nasza kadra poległa na Wembley 1:2. Później Roberta zabrakło też w meczu towarzyskim z Rosją - był wówczas oszczędzany po urazie. Najwięcej kontrowersji wzbudził jednak mecz z Węgrami, wieńczący bój o awans na mundial. Lewandowski odpoczął wówczas - podobnie jak Kamil Glik - w porozumieniu z portugalskim trenerem. A przecież wciąż walczyliśmy wtedy o rozstawienie w barażu. Dlatego też sprawa była szeroko komentowana, urastając wręcz do miana afery.
Cofając się dalej na osi czasu dochodzimy do kadencji Jerzego Brzęczka, który poprowadził "Biało-Czerwonych" w 24 meczach. I tylko raz nie mógł skorzystać z usług Lewandowskiego z powodu jego problemów zdrowotnych - w meczu... Ligi Narodów z Portugalią. Poza tym nasz kapitan sześciokrotnie otrzymał możliwość skorzystania z chwili wytchnienia.
Ciekawie wygląda kwestia kadencji Adama Nawałki, która była przecież stosunkowo bardzo długa - wszak zakończyła się na 50 meczach. A mimo to Robert Lewandowski przegapił w jej trakcie tyle samo oficjalnych meczów w wyjściowej jedenastce, co podczas współpracy z Michałem Probierzem (wliczając najbliższe mecze z Portugalią i Szkocją) - czyli osiem. I tylko z trzech "Lewy" wypadł przez uraz (starcia ze Szkocją, Urugwajem i Meksykiem).
Także wcześniejsi selekcjonerzy mieli szczęście do zdrowia Lewandowskiego - Waldemar Fornalik oszczędzał go wyłącznie dwukrotnie, gdy nasz snajper był "poobijany", a świętej pamięci Franciszek Smuda mógł nieustannie liczyć na jego dyspozycję, tak samo jak tymczasowo prowadzący naszą kadrę Stefan Majewski oraz Leo Beenhakker, który pozwolił "Lewemu" zadebiutować w polskiej kadrze, otwierając piękny rozdział w jego piłkarskiej karierze.
Trener Michał Probierz może więc czuć się oszukany przez los. Zwłaszcza, że Robert Lewandowski przeżywa obecnie kolejną piłkarską młodość (choć czy w rzeczywistości kiedykolwiek się zdążył się zastarzeć?). Nie załamuje jednak rąk. Mimo przeciwności losu chce przeciwstawić się Portugalii. Cała jego dotychczasowa praca z reprezentacją Polski jest zresztą naznaczona przez bijącą od niego i jego decyzji odwagę. Do tej pory jednak nie skutkowała ona zwycięstwami z potentatami europejskiego futbolu. Czy tym razem będzie inaczej?