Po wyjazdowej wygranej z Kosowem, mimo trzech punktów, humory naszych kadrowiczek nie były najlepsze. Ani rozmiary tego zwycięstwa, ani styl, w jakim zostało osiągnięte, nie dawały szczególnych powodów do radości. Udało się wywieźć z Prisztiny trzy punkty, przedłużyć naszą passę bez porażki i zakończyć spotkanie bez kontuzji, przy okazji wprowadzając do składu kilka młodych piłkarek. To jedyne plusy tego meczu. Choć absolutnie nie ma co demonizować występu "Biało-Czerwonych", komplet punktów jest cenny i pozwala nam wciąż myśleć o awansie. El. MŚ: Belgia - Polska. Na kogo postawi Nina Patalon? Kontuzje i koronawirus sprawiły, że trener Patalon musiała dać szansę kilku młodych piłkarkom, w tym Karolinie Gec z zespołu AZS UJ Kraków, która zdobyła bramkę w debiucie dla reprezentacji. Fani jednak obawiają się, że coś, co wystarczyło na bardzo przeciętną drużynę Kosowa, może nie sprawdzić się w starciu ze znacznie lepszymi Belgijkami. Nie ma co ukrywać, że Polki mają problemy kadrowe. Bez kontuzjowanych liderek, czyli Ewy Pajor i Katarzyny Kiedrzynek, drużyna traci sporo. Na dodatek kilka innych zawodniczek, które do tej pory miały pewne miejsce w składzie, również nie jest w najwyższe formie. Czy Nina Patalon znajdzie sposób, by jakoś te luki zapełnić?Dość nieoczekiwanie na ratunek zostały wezwane zawodniczki z Krakowa. W trzech ostatnich spotkaniach eliminacji w bramce Polek pewne miejsce miała Karolina Klabis, która broniła skutecznie i dość szczęśliwie, bo kilka razy w meczu z Kosowem mimo tego, że nie zachowała się najlepiej, to jednak nie miało to żadnych większych konsekwencji. I miejmy nadzieję, że będzie kontynuować tę passę. W ataku na pozycji numer "9" zupełnie niespodziewanie zagrała wspomniana już Gec, która co prawda w Ekstralidze nie trafia zbyt często, w tym sezonie ma zaledwie jednego gola, to już w debiucie w kadrze trafiła do siatki. Wiele wskazuje na to, że zobaczymy ją również w składzie na meczu z Belgią, bo zaufanie Patalon do innych napastniczek zdaje się ograniczone. No chyba, że wróci do wariantu z grająca na szpicy Weroniką Zawistowską, licząc na wrodzoną szybkość zawodniczki FC Koeln. Prowadzona przez Patalon kadra gra zdecydowanie bardziej ofensywnie niż za poprzedniego selekcjonera, co podoba się kibicom, ale i samym zawodniczkom, o czym mówiła w rozmowie z Interią Dominika Grabowska, która zapowiedziała, że tak samo powinno być także w starciu z Belgią. "Biało-Czerwone" już nie chcą się cofać i kurczowo bronić remisu, ale właśnie kłopoty z zestawieniem linii ofensywnej mogą sprawić, że trzeba będzie nieco zmodyfikować plany na to spotkanie. Defensywa mocną stroną Polek Mimo błędu w komunikacji między liderką naszej defensywy Pauliną Dudek a Martyną Wiankowską, skutkującą bramką dla Kosowa, obrona wydaje się mocnym punktem Polek. W pięciu kolejkach straciliśmy tylko dwie bramki, co na pewno musi cieszyć. I co daje podstawę do budowania drużyny w oparciu i bardzo solidny blok defensywy. W końcu, jak mówi stare piłkarskie porzekadło, drużynę buduje się od tyłu. Z drugiej strony strzeliliśmy tylko sześć, a słabsze pod tym względem jest tylko Kosowo i słabiutka Armenia, co z kolei daje powody do niepokoju. Brak Pajor jest ewidentny, ale z tym trzeba się pogodzić i szukać alternatyw. Mimo dobrego wejścia trudno oczekiwać, że młodziutka Gec, która rzadko trafia w lidze, będzie receptą na wszystkie problemy kadry. Nie jest zresztą typem egzekutorki. Należy oczekiwać tego, że odpowiedzialność za zdobywanie bramek wezmą na siebie bardziej ograne zawodniczki. Sytuacja z drugiej połowy meczu z Kosowem, w której będąca sam na sam z bramkarką Nikola Karczewska nieco się pogubiła pokazuje, że w kadrze brakuje jej pewności siebie. Dostaje bardzo niewiele szans, podobnie zresztą jak Ewelina Kamczyk, jej klubowa koleżanka z FC Fleury. Gdzie zatem szukać pozytywów i szans na zdobywanie bramek? Mecz z Kosowem po raz kolejny potwierdził, że znakomicie pod bramką rywali czuje się Martyna Wiankowska. Co prawda piłkarka Czarnych Sosnowiec akurat w Prisztinie występowała nieco głębiej, a nie jak wcześniej na skrzydle, ale nic to nie zmieniło. Popularna "Wiano" ma nosa do bramek, świetnie znalazła się w polu karnym po rzucie wolnym i bardzo pewnie zamknęła akcje, pokazując przy okazji, że ma świetnie ułożoną stopę i duży spokój przy wykańczaniu sytuacji. Nie jest klasyczną napastniczką, ale to jej Belgijki powinny najbardziej się obawiać. Odpowiedzialność za wzięcie na swoje barki gry drużyny deklaruje Dominika Grabowska, która gra w środku pola, ale również wie, jak zdobywa się bramki. Musimy też szukać strzałów z dystansu, bo jest w naszej drużynie kilka zawodniczek potrafiących uderzyć zza pola karnego.Trzeba też w końcu powiedzieć, że Belgijek nie można demonizować. Mecz na Polsat Plus Arenie w Gdańsku pokazał, że to drużyna będąca absolutnie w naszym zasięgu. Co prawda mieliśmy wtedy jeszcze w składzie Pajor, co było naszą sporą przewagą, ale mimo wszystko ekipa prowadzona przez Ivesa Serneelsa to jednak nie ta półka, co np. faworytki naszej grupy Norweżki. Oczywiście mówimy o zespole, który zakwalifikował się do mistrzostw Europy, które zostały przeniesione na 2022 roku, ale mimo wszystko nie jest to europejska potęga. Jeśli sztabowi naszej kadry udało się wyciągnąć, mityczne już, wnioski z poprzednich eliminacji, to nie powinno dojść do powtórki meczów z Czeszkami, gdzie nastawialiśmy się na "obronę Częstochowy", nie będąc nawet pod Jasną Górą. Stać nas na rzucenie rękawicy rywalkom i absolutnie nie mamy powodów, żeby przystępować do tego spotkania ze zbytnim respektem dla Belgijek. Nie chodzi o lekceważenie przeciwniczek, a raczej o wiarę w swoje umiejętności.Tej wiary Polkom w ostatnich latach nieco brakowało i najwyższa pora to zmienić. Najłatwiej, osiągając korzystne rezultaty właśnie w takich meczach, kluczowych w walce o awans. Jeśli "Biało-Czerwone" chcą zrobić kolejny krok do przodu, nie mogą obawiać się mierzyć wysoko. Pochodzący z Rzeszowa raper Eskaubei nawijał, że chce być "Michaelem Jordanem rapu". I choć absolutna większość kadrowiczek nie ma prawa pamiętać tego wykonawcy, to jednak kawałek może sobie odświeżyć. W końcu, grają się po to, żeby, odnosząc się do aktualnych wydarzeń i parafrazując rzeszowskiego rapera, zostać Alexią Putellas kobiecej piłki.