- Nie pamiętam kiedy graliśmy w takich warunkach - zauważył Smuda. - Piłka traci sens, bo murawa jest zmrożona, za późno włączone ogrzewanie powoduje, że śnieg nie topnieje. To nie my decydujemy, że nie gramy w czerwcu. Ale po co w takich warunkach mordować zawodników dwoma kolejkami z wiosny, bo ani nie mamy mistrzostw świata, ani Europy! Można by do czerwca grać. A oceniając już przebieg meczu "Franz" powiedział: - O ile w pierwszej połowie można było grać w piłkę, to w II połowie rządził przypadek. Strzeliliśmy bramkę, cieszę się, bo gdybyśmy stracili gola, to gonić wynik szalenie ciężko. W końcu przełamaliśmy fatum stadionu Cracovii, gdzie przegrałem z Lechem dwa razy. Długo czekałem ze zmianami, bo każdy kto wchodzi w zimowej scenerii, ciężko mu złapać kontakt z zespołem. Musiałem walczyć o wynik. Smuda odniósł się też do postawy swego napastnika Roberta Lewandowskiego: - On jest zmęczony, rozgrywa mecze z marszu, bez przygotowania fizycznego przed sezonem. Dlatego nie jest już tak skuteczny. Poza tym brakuje mu doświadczenia, to dopiero jego 4 miesiące w lidze. Ale to kwestia czasu, kiedy to nabierze i nauczy się radzić z obrońcami. Szkoleniowiec "Kolejorza" żałuje, że nie ma trochę szerszej kadry. - Liga się robi coraz ciekawsza. Do końca roku będzie ciasno w tabeli. Co trzy dni gramy już do końca, ale jak się wpadnie w taki rytm i dobierze się do tego odnowę oraz odpowiedni trening, to będzie OK. Zawodnicy to lubią! Rozmawialiśmy z trenerem Płatkiem, że moglibyśmy coś zwojować gdybyśmy mieli szersze kadry! Nancy przyjechało do Poznania i w porównaniu do meczu ligowego wstawiło siedmiu nowych piłkarzy! A ja w Moskwie w czwartek w podstawowej "jedenastce" będę mógł zmienić góra dwóch, bo dojdzie mi "Muraś" i Bandrowski. Na tym koniec! Potem zapytano "Franza", jak zamierza świętować zwycięstwo. - Na pewno w Krakowie - odparł. - Nie wiem tylko, jak mi się uda dojechać do moich Skotnik (osiedle między Skawiną a Krakowem - przy. red), bo tak sypie, że Skotniki mogą się zmienić w Zakopane (śmiech)!