Napastnik odszedł z drużyny "Kogutów" latem tego roku do FC Liverpool, jednak nie czuje się tam najlepiej i nie wpasował się w styl jaki prezentują "The Reds". Dlatego też jego dni na Anfield Road wydają się policzone, szczególnie, że w sobotnim meczu z Blackburn (3:1) nawet nie pojawił się na boisku. Odejście Keane'a znacznie podreperowałoby budżet Liverpoolu, a trener Rafael Benitez nie ukrywa, że potrzebuje pieniędzy na zimowe wzmocnienia. Jego letnie zakupy póki co nie sprawdzają się najlepiej, a jedynym, który tak naprawdę zaaklimatyzował się w drużynie jest Albert Riera. Nadziei w nich pokładanych nie spełniają lewy obrońca, Andrea Dossena, który przyszedł z Udinese za 7 milionów funtów, ani prawy defensor, Philipp Degen, za którego "The Reds" zapłacili 2 miliony funtów Borussii Dortmund. Jak mówią angielskie gazety, w miejsce Keane'a Benitez chętnie ściągnąłby do drużyny jej byłego napastnika, Emile'a Heskey'a.