Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wielki rywal chce wykorzystać słabość FC Barcelona. Historia lubi się powtarzać

FC Barcelona od wielu lat znajduje się w tarapatach finansowych, ale w końcówce 2024 roku ten temat dostał od mediów nowe życie. Wszystko ze względu na kuriozalną sytuację, w wyniku której Dani Olmo może opuścić klub po zaledwie pół roku - i to jako wolny zawodnik. Problemy swojego wielkiego krajowego rywala zamierza wykorzystać Atletico Madryt. Stołeczny zespół zyskał w ostatnich latach spore doświadczenie w tej kwestii.

Robert Lewandowski (w środku) w walce z Clementem Lengletem i Jose Gimenezem
Robert Lewandowski (w środku) w walce z Clementem Lengletem i Jose Gimenezem/Urbanandsport / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP

Clement Lenglet zyskał nowe piłkarskie życie na wypożyczeniu w Atletico Madryt. Klub ma już plan, jak pozyskać obrońcę na stałe.

Atletico zdaje sobie sprawę z problemów Barcelony i chcą je wykorzystać

Z pewnością nie tak Dani Olmo wyobrażał sobie swój pierwszy rok w barwach FC Barcelona. W wyniku ogromnych problemów finansowych klub nie ma bowiem możliwości zarejestrowania gracza do gry podczas rundy wiosennej. Wedle zapisów umowy, mistrz Europy może opuścić stolicę Katalonii z kartą na ręku. Mało tego - "Blaugrana" i tak będzie mu płacić pensję aż do 2030 roku.

Sytuacji wielkiego przeciwnika uważnie przyglądają się dyrektorzy Atletico Madryt. Zamierzają bowiem wykorzystać kłopoty barcelończyków dla własnych celów. Clement Lenglet od wielu lat jest dla wicemistrzów La Liga kulą u nogi. Zarabia aż 13 milionów euro, a nie ma z niego żadnego pożytku. Dość powiedzieć, że obecny sezon jest trzecim z rzędu, w którym odchodził na wypożyczenie. Do tej pory nigdzie nie zagrzał miejsca, ale to się może zmienić. 

U Diego Simeone ponownie odnalazł radość z gry. Wykorzystał kontuzje kolegów, wszedł do wyjściowego składu i prezentuje dobrą formę. "Rojiblancos" doskonale zdają sobie sprawę, że dla Barcelony priorytetem jest usunięcie 29-latka z listy płac. Tym bardziej że jest już po słowie z Jonathanem Tahem. I chociaż Barcelona chciałaby zarobić na Francuzie dziesięć milionów euro, madrytczycy są przekonani, iż zdołają wynegocjować znacznie lepsze warunki. Według doniesień "Mundo Deportivo", Atletico spróbuje zapłacić za Lengleta co najwyżej symboliczną kwotę. Ten odważny ruch ma spore szanse powodzenia. Barcelona jest pod ścianą i zaoszczędzenie kilkunastu milionów euro w pensji defensora może ostatecznie okazać się dla niej na wagę złota. Warto jednak przypomnieć, że w 2018 roku Katalończycy zapłacili za Francuza aż 36 milionów euro.

Lenglet dołączy do długiej listy? Luis Suarez koronnym przykładem

Przykłady tak "jednostronnych" interesów między Barceloną a Atletico mnożą się w ostatnich latach. Wszystko zaczęło się już w 2013 roku, gdy madrytczycy odkupili Davida Villę za zaledwie dwa miliony euro, a ten później pomógł im wywalczyć mistrzostwo Hiszpanii. Historia powtórzyła się z Luisem Suarezem. "Rojiblancos" zapłacili dziewięć milionów euro za jednego z najlepszych snajperów XXI wieku. Urugwajczyk odpłacił się za zaufanie wywalczeniem kolejnego tytułu mistrzowskiego. Nie są to bynajmniej jedyne przypadki wykorzystania przez Atletico słabości rywala z krajowego podwórka. W 2019 roku sprzedali do Katalonii Antoine'a Griezmanna za 120 milionów euro. Francuz wrócił po dwóch latach, a "Blaugrana" ostatecznie odzyskała zaledwie 30 milionów euro. Memphis Depay nie zdołał podbić Riyadh Air Metropolitano, ale cenę trzech milionów euro również należało przed rokiem uznać za promocję.

Wiele wskazuje na to, że historia ponownie zatoczy koło. "Blaugrana" od lat jest zdeterminowana, by ostatecznie sprzedać Lengleta. Do tej pory brakowało do tego chętnych, głównie ze względu na wysoką pensję zawodnika. Skoro Atletico jest skłonne wziąć wynagrodzenie na siebie, FC Barcelona prawdopodobnie ponownie przełknie gorzką pigułkę.

Eksperci zgodnie o Robercie Lewandowskim. "Jest geniuszem". WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Andreas Christensen, Robert Lewandowski, Clement Lenglet/Randy Litzinger/Icon Sportswire/Associated Press/East News/East News
Joan Laporta/LLUIS GENEAFP/AFP
Trener Atletico Diego Simeone/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem