"Drużynisko z przodu, drużyneczka w tyłach" - napisał dziennik "Marca" po spotkaniach Realu z Sevillą i Rayo Vallecano. Gdyby chcieć przetłumaczyć na polski hiszpańskie zdrobnienia, "drużyneczka" znaczy coś malutkiego, słabiutkiego, niemającego nic wspólnego z potężnym, wielkim i wywołującym w rywalach strach "drużyniskiem".Patrząc na statystyki bramek, Real Madryt rozpada się na dwie części. Z jednej strony Cristiano Ronaldo, który po przedłużeniu kontraktu uzyskał życiową formę "dopadając" Diego Costę w klasyfikacji najskuteczniejszych graczy ligi hiszpańskiej (13 goli). Posucha przeżywana przez Leo Messiego (8) podkreśla tylko skalę dokonań tej dwójki.Obok Ronalda bryluje Gareth Bale - po nieudanym Gran Derbi na Camp Nou wydawało się, że Walijczyk jest kompletnie zagubiony w nowym otoczeniu, tymczasem w kolejnych dwóch meczach zdobył dwie bramki i został królem asyst. Para, na którą Florentino Perez wydał blisko 200 mln euro, zaczyna współpracować jak trzeba. We wtorek ciężki egzamin w Turynie, przeciw rannemu Juventusowi zaczynającemu w Champions League grę o przetrwanie. W 12 meczach tego sezonu Primera Division Real zdobył 30 bramek, więcej ma tylko Barcelona (34). Patrząc na liczbę strat (16), włosy zaczynają jeżyć się na głowie. Katalończycy, którzy całe lato na próżno debatowali nad wzmocnieniem środka obrony, grają w tyłach ponad dwa razy skuteczniej (7 goli straconych) niż zespół Carla Ancelottiego mający przecież po dwóch specjalistów europejskiej klasy na każdej pozycji w defensywie.Wydaje się, że problem jest głębszy niż słaba forma obrońców. Mają oni za małe wsparcie od reszty zespołu. Z całą pewnością włoski trener nie ma pretensji do Diega Lopeza, który wygrał rywalizację z Ikerem Casillasem i niedawno w uznaniu zasług dostał wysoką podwyżkę. Madryckie media wierzą, że kluczowy będzie powrót Xabiego Alonso. Póki co rekonwalescent udowodnił jednak przede wszystkim, że znakomicie potrafi wykorzystać szybkość Bale’a rzucając mu na wolne pole długą piłkę.O ile zrozumiały byłby brak zgrania w ataku, o tyle w tyłach niewiele się w królewskiej drużynie zmieniło. Doszedł prawy obrońca Dani Carvajal rywalizujący o miejsce w składzie z Alvaro Arbeloą. Kłopoty Realu w grze obronnej biorą się z prób przestawienia drużyny na styl bardziej kombinacyjny. Zastępujący Jose Mourinha Ancelotti obiecał to kibicom, zmian dokonuje chyba zbyt pochopnie. Jeśli Real nie poprawi skuteczności w tyłach Ronaldo, Bale i odradzający się Benzema będą zmuszeni pobić wszystkie życiowe rekordy. A co z marzeniami o "La Decima"? Ligę Mistrzów podbija się przecież właśnie nienaganną grą w tyłach. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim