Awantura po meczu Ekstraklasy, takich scen dawno nie było. "Jest do zawieszenia"
Szalone spotkanie obejrzeli w niedzielny wieczór kibice w Częstochowie. Raków, po obfitującej w liczne zwroty akcji końcówce, pokonał Pogoń Szczecin. Gola na wagę trzech punktów zdobył Matej Rodin, który po trafieniu obejrzał czerwoną kartkę. To efekt dwukrotnego zdjęcia koszulki. Wcześniej zrobił to samo przed tym gdy arbiter anulował bramkę z powodu spalonego. Po meczu oberwało się jednemu z jego asystentów. Ani grama litości nie miał Wojciech Kowalczyk.
PKO BP Ekstraklasa z przytupem powróciła po okienku przeznaczonym na mecze reprezentacyjne. Kibice w kilku ostatnich dniach obejrzeli mnóstwo ciekawych starć. Między innymi w sobotę padło aż siedem bramek w Lublinie, gdzie Motor podejmował łódzki Widzew. Dzień później miłośnicy futbolu kierowali swój wzrok głównie ku Częstochowie. Pod Jasną Górą zaplanowano potyczkę z udziałem zespołów plasujących się w górnych rejonach tabeli. Raków przy Limanowskiego gościł kiepsko radzącą sobie na wyjazdach Pogoń.
Na wypełnionym kibicami stadionie długo utrzymywał się wynik remisowy. W międzyczasie dramat przeżyli goście. Najpierw czerwoną kartkę "zarobił" sprowadzony niedawno z AS Roma Dimitrios Keramitsis. Parę minut później urazu od razu po wejściu na boisko nabawił się Patryk Paryzek. Przyjezdni o korzystny rezultat walczyli w poważnym osłabieniu, bo w zaledwie dziewięcioosobowym składzie. "Portowcy" długo utrzymywali korzystny rezultat. Dramat wydarzył się dla nich dopiero w doliczonym czasie gry.
O scenach, które działy się w końcówce, piłkarski kraj długo nie zapomni. W setnej minucie sympatyków gospodarzy do euforii doprowadził Matej Rodin. Chorwat cieszył się tak bardzo, że zdjął koszulkę i otrzymał popularne "żółtko". Po czasie bramkę odwołano z powodu spalonego, lecz kara została podtrzymana. Podwójnie zmotywowany piłkarz Rakowa chwilę później znów dał o sobie znać. Tym razem zanotował prawidłowe trafienie i zapewnił swojej drużynie trzy punkty. 28-latek jednak znów dał się ponieść emocjom. Arbiter ponownie wyciągnął kartonik, który był równoznacznym z wyrzuceniem futbolisty z boiska.
Kowalczyk grzmi po meczu w Częstochowie. Chce wyrzucenia asystenta sędziego
Tym scenom z niedowierzaniem przyglądali się eksperci. Po ostatnim gwizdku nie brakowało krytycznych opinii związanych z poziomem sędziowania. Zirytował się chociażby Wojciech Kowalczyk. Z ust 52-latka padły mocne słowa na antenie Weszło TV. Oberwało się zwłaszcza asystentowi. "My widzieliśmy od razu, że przecież tu nie może być gola, bo jest ewidentny spalony, a oni jeszcze korzystają z VAR-u. Przecież ten sędzia jest do zawieszenia, asystent do wyrzucenia do B-klasy. Tam nie potrzeba asystentów, czyli nikt go nie zatrudnia. Wracasz za rok chłopie, jak się nauczysz patrzyć w linię" - przekazał dosadnie (cytat za: "Transfery.info") o nieuznanej bramce Chorwata.
To niestety nie pierwsza i zapewne nie ostatnia kontrowersja sędziowska w PKO BP Ekstraklasie. Fakty są jednak takie, że czasu się nie cofnie. Matej Rodin z kolei bardziej musi uważać, by ponownie w podobny sposób nie osłabić własnego zespołu.