W 70. minucie piłka po strzale zawodnika gości Stefana Kiesslinga trafiła w boczną siatkę i przez dziurę wpadła do bramki, a sędzia uznał gola. Na boisku piłkarze gospodarzy nie zorientowali się nawet, że doszło do pomyłki, ale powtórki telewizyjnie nie pozostawiły żadnych wątpliwości. W sobotę zespół Hoffenheim złożył oficjalny protest, domagając się powtórzenia meczu. Sam winowajca przeprosił za zamieszanie, tłumacząc się tym, że nie widział, w jaki sposób piłka po jego główce znalazła się w bramce. "Po uderzeniu piłki odwróciłem głowę i nie widziałem dokładnie czy wpadła w prawidłowy sposób do bramki czy nie. Przepraszam wszystkich sympatyków sportu. Oczywiście, nie jest przyjemnie wygrać w ten sposób. Uczciwość jest ważna w sporcie, dla nas w klubie i dla mnie osobiście" - napisał Kiessling na Facebooku. DFB w najbliższych dniach przesłucha sędziego głównego Felixa Brycha, zawodników obu klubów i swoich delegatów na mecz. Trener Hoffenheim Markus Gisdol uważa, że spotkanie powinno być rozegrane jeszcze raz. "Nie może być tak, że Bayernowi pozwala się powtórzyć mecz, a mojemu zespołowi nie" - oświadczył w sobotę Gisdol, nawiązując do podobnej sytuacji w 1994 roku. Wówczas w meczu FC Nuernberg - Bayern Monachium (1-2) sędzia uznał gola dla Bawarczyków, mimo że piłka w zamieszaniu przy linii bramkowej i po strzale Thomasa Helmera minęła słupek. W powtórzonym spotkaniu piłkarze Bayernu rozbili drużynę z Norymbergi 5-0