Senegalczyk był szefem Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) w latach 1999-2015. W sierpniu zastąpił go Brytyjczyk Sebastian Coe. Diack jest objęty śledztwem francuskiego wymiaru sprawiedliwości w związku z podejrzeniami o korupcję - miał przyjąć łącznie ponad milion dolarów w łapówkach. Jak wynika z drugiej części raportu WADA (pierwsza została opublikowana w listopadzie i spowodowała chaos przede wszystkim w rosyjskiej lekkoatletyce), Diack "prawdopodobnie dobrze wiedział o oszustwach i wymuszeniach, których doświadczali sportowcy z powodu niezgodnego z prawem sposobu zarządzania pod jego wodzą". Agencja stwierdziła także, że kierownictwo IAAF nie było poddawane kontrolom i nie posiadało "równowagi" koniecznej do prawidłowego i legalnego funkcjonowania. Nadzorujący tworzenie raportu Dick Pound, były szef WADA, oskarżał także współpracowników Diacka. "Staje się coraz bardziej jasne, że o problemach w Rosji wiedziało znacznie więcej działaczy IAAF, niż wydawało się dotychczas. Dlaczego nic nie zrobiono? Korupcja była głęboko zakorzeniona w tej organizacji. Nie można tego lekceważyć i uznać, że wszystko jest winą "renegata", działającego w pojedynkę" - napisano w raporcie. Pierwsza część dokumentu przybliżyła kulisy procederu dopingowego w Rosji, gdzie za łapówki manipulowano wynikami badań próbek lekkoatletów. Zamieszani w spisek mieli być nie tylko zawodnicy, ale też trenerzy, pracownicy moskiewskiego laboratorium antydopingowego, a nawet urzędnicy państwowi. W efekcie Komisja Etyki IAAF wykluczyła Rosję ze wszystkich zawodów. Jeśli sytuacja się nie zmieni, lekkoatleci z tego kraju nie będą mogli wystąpić w tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Zawieszono także dożywotnio m.in. syna Lamine Diacka, Papę Massatę, który miał ukrywać pozytywny wynik testu dopingowego jednej z rosyjskich biegaczek i wykorzystać ten fakt do szantażowania jej. Międzynarodowa policja (Interpol) wydała za nim list gończy. Papa Massata Diack mieszka w ojczystym Senegalu. Pound jest zdania, że obecny prezydent IAAF Sebastian Coe jest właściwym człowiekiem do wprowadzenia niezbędnych reform. "Należy odzyskać jak najlepszą reputację i nie wyobrażam sobie lepszego kandydata do tego zadania niż Lord Coe" - powiedział na konferencji prasowej w Monachium. Sam Coe przyznał, że IAAF powinna wiedzieć o procederze dopingowym. Jak dodał, zamierza wprowadzić reformy, które nie dopuszczą do powtórzenia takiej sytuacji. "Powstanie system, dzięki któremu mój następca nie będzie nigdy w takim położeniu, że nie rozumie, jak na co dzień działa organizacja. Sport jest biznesem, który nie zawsze jest odpowiednio nadzorowany. Potrzebujemy lepszego zarządzania. Kolejne zarządy muszą mieć prawo nie tylko mieć wymagania, ale też podlegać wymaganiom innych" - stwierdził dwukrotny złoty medalista olimpijski w biegu na 1500 m (z 1980 i 1984 roku). Jak dodał, od powodzenia jego działań zależy, jak będzie postrzegana cała dyscyplina. "Kibice, sportowcy, sponsorzy i media ocenią nas za to, czy wprowadzimy reformy i jakie one będą. Nie możemy błagać o ich zaufanie, musimy na nie zasłużyć i nie zamierzamy od tego zadania uciekać. Czeka nas długa droga" - zaznaczył. Jak poinformowała agencja AP, raport WADA opisuje również kontakty Lamine Diacka z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Diack miał powiedzieć przed mistrzostwami świata w 2013 roku swojemu prawnikowi, że znalazł się "w trudnej sytuacji, a pomóc może mu jedynie prezydent Putin, z którym się zaprzyjaźnił". Ponadto pojawiły się podejrzenia o uczciwość wyboru gospodarzy wszystkich MŚ między 2009 a 2019 rokiem. Autorzy raportu WADA uważają, że należy zbadać okoliczności przyznania imprezy. Zaznaczyli przy tym, że mają jedynie podejrzenia, a nie dowody.