To był słodki rewanż za poprzedni finał Ligi Mistrzów. W ubiegłym roku krakowianie przez cały turniej przeszli jak burza i w finale trafili właśnie na Sahinbey. Wiślacy dość niespodziewanie prowadzili 2:0 i wydawało się, że triumf jest na wyciągnięcie ręki. Wtedy jednak z boiska został wyrzucony Bamgbopa Abayomi i mistrzowie Polski musieli bronić się w osłabieniu. Dzielnie walczyli, ale nie dali rady - Turcy doprowadzili do remisu, a decydująca bramkę zdobyli w samej końcówce i po raz kolejny wygrali Ligę Mistrzów. - Rok temu nie zasłużyliśmy na wygraną, ale tym razem było inaczej - kręcił głową po tamtym meczu Kamil Grygiel. Wiślacy nie mieli się jednak czego wstydzić, bo Turcy to potęga ampfutbolu - Ligę Mistrzów wygrywali nieprzerwanie od 2019 i co więcej - w żadnym turnieju nie dali się pokonać w ani jednym meczu! Dziś jednak ich niesamowitą serię przerwali właśnie wiślacy. Wisła Kraków przerwała serię Turków Los chciał, że wiślacy na Sahinbey trafili już w pierwszym spotkaniu grupowym, ale okazało się, że to jednak rywale mieli pecha. Polacy zagrali bowiem kapitalne spotkanie i pewnie wygrali 3:0. Strzelanie w 21. minucie rozpoczął Krystian Kapłon, który podwyższył wynik także cztery minuty później. Wynik spotkania uderzeniem z rzutu karnego ustalił w samej końcówce David Mendes. Krakowian w fazie grupowej czekają jeszcze dwa spotkania - dziś o godz. 17:30 zmierzą się z Evertonem, a w sobotę o godz. 10:30 z Cork City. Piotr Jawor