Canelo zaczął zgodnie z obietnicą od razu pressingiem, ale to obrońca tytułu kontrolował dystans, dobrze operował lewym prostym i zbierał mocne sierpy rywala na blok. W drugiej rundzie widać było różnicę w sile rażenia. Sierpy Meksykanina przestawiały Rosjanina, choć wciąż nie były to czyste akcje. Biwoł może bił nie tak mocno, za to wydłużał serie do trzech-czterech ciosów, a wtedy przynajmniej jeden z nich dochodził do celu. Podobnie wyglądały kolejne trzy minuty. Sierpy Canelo Alvareza przestawiały Biwoła, ale... Sławny Meksykanin zmienił nieco taktykę i po prostu bił na barki i biceps, szukając być może kontuzji rywala podobnej do tej, jaką nie tak dawno temu zafundował Callumowi Smithowi. Ale Biwoł nie popełniał na tym etapie żadnych błędów. Canelo w czwartym starciu oparł się o liny, próbując wciągnąć rywala na jakąś kontrę, wszak pressing mało mu dotąd dawał. Rosjanin jednak utrzymywał swój dystans i poza jednym prawym podbródkiem przez gardę nie przyjął nic mocnego. Alvarez ostro wszedł w piątą odsłonę, lecz potem znów warunki dyktował aktywniejszy Biwoł. Złapał nawet przy linach pretendenta długą serią, aczkolwiek Canelo również pokazał w tej akcje duże umiejętności defensywne. Podrażniony Saul podkręcił tempo w szóstej rundzie. Biwoł oddał inicjatywę, nie inkasował jednak czystych uderzeń. Biwoł i jego dominacja w ósmej rundzie Biwoł w siódmej rundzie radził sobie już lepiej, wrócił do lewego prostego i pracy nóg, za to ósmą po prostu zdominował. Wyprzedzał ataki rywala, a wydłużone serie oraz duża ilość ciosów wyraźnie "rozbrajały" pomysł sławnego Meksykanina na ten pojedynek. Rosjanina dopadła chyba lekka zadyszka w dziewiątym starciu. Po dobrej pierwszej minucie, w dwóch kolejnych zrobił mało i Alvarez zapisał ją raczej na swoją korzyść. Chwila przerwy sprawiła, że Biwoł złapał drugi oddech i wrócił do gry znów dobrą dziesiątą odsłoną. W jedenastej Dmitrij przyjmował akcje Canelo na blok i dwukrotnie skontrował z bloku lewym sierpowym. A to przecież Alvarez słynął raczej z takich zagrywek. Przed ostatnim starciem wydawało się, że Alvarez musi zrobić coś wyjątkowego, żeby przejąć pas Rosjanina... Alvarez oczywiście zaatakował, lecz Biwoł był zbyt duży, zbyt silny i przede wszystkim bardzo inteligentny w ringu. Znów przyjął wszystko ze spokojem na gardę, by w drugiej połowie tej rundy dojść do głosu. Gdy zabrzmiał ostatni gong, obaj podnieśli ręce w górę na znak wygranej. Ale Meksykanin sam chyba do końca nie wierzył, że uda się urwać decyzję. Sędziowie punktowali zgodnie - wszyscy 115:113 na korzyść Biwoła!