Partner merytoryczny: Eleven Sports

Górnik Zabrze - Lech Poznań. Niewiele im zabrakło do "Piłkarskiego pokera"

Gdyby mecz Górnika Zabrze z Lechem Poznań odbywał się 35 lat temu, zapewne decydowałby o tytule mistrzowskim. W latach 80. te zespoły trzęsły polską ligą.

Górnik Zabrze. Trener Marcin Brosz przed meczem z Lechem Poznań. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Biorąc pod uwagę pamięć o dawnych czasach, kibice Lecha Poznań i Górnika Zabrze mogliby czuć niedosyt. Fani Kolejorza narzekają, bo zaraz stuknie sześć od lat od momentu, gdy Poznańska Lokomotywa po raz ostatni była mistrzem Polski. To czekanie budzi w Poznaniu irytację.

Kibice w Zabrzu na tytuł czekają już 33 lata. To znaczy, że młody człowiek, który z zabrzańskimi piłkarzami świętował ich ostatnie mistrzostwo w 1988 roku, dzisiaj zbliżają się powoli do wieku emerytalnego.

Górnik Zabrze wraz z Ruchem Chorzów i Legią Warszawa mają po 14 tytułów mistrzowskich, z czego zabrzański licznik zatrzymał się 33 lata temu. Od tamtej pory Legia wywalczyła 10 tytułów mistrzowskich, czyli zdecydowaną większość ze swego również rekordowego dorobku.

Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie

W europejskim futbolu znajdziemy tylko jeden przypadek, by rekordzista pod względem tytułów mistrzowskich czekał na kolejne trofeum dłużej - to stary klub KB Kopenhaga z Danii, który ostatni raz triumfował w swoim kraju w 1980 roku. Dzisiaj gra w drugiej lidze.

Zabrzanie przynajmniej są w Ekstraklasie, a ich szanse na dogonienie warszawskiej Legii są nieoczekiwanie w tym sezonie większe niż w wypadku Lecha. Górnik traci do lidera nie tak dużo, bo sześć punktów. Lech - dwukrotnie więcej, bo dwanaście.

Czarni Zabrze są. A Lech Poznań?

W 1988 roku na ekrany polskich kin wszedł kultowy już film "Piłkarski poker" w reżyserii Janusza Zaorskiego. O mistrzostwo Polski walczą w nim Czarni Zabrze i Powiśle Warszawa. W Czarnych bez trudu rozpoznamy Górnika, a w Powiślu - Legię. A gdzie poznański Lech? Nie ma go już w tym filmie, bo reprezentowany w rozgrywkach Odlew Poznań to raczej projekcja grającej wtedy w ekstraklasie poznańskiej Olimpii (nawiasem mówiąc, klub Odlew Poznań został potem rzeczywiście założony i gra obecnie w B-klasie). Lech nie załapał się do scenariusza, gdyż w drugiej połowie lat osiemdziesiątych przestał być wiodącą siłą w polskiej lidze.

Piłkarski poker/Newspix/Newspix

Gdyby jednak film powstał kilka lat wcześniej, nie byłoby żadnej dyskusji - o mistrzostwo musiałyby bić się Czarni Zabrze i... jacyś Niebiesko-Biali Poznań, czyli Lech. Te dwa zespoły trzęsły polską ligą w połowie tamtej dekady i gdyby starcie Górnik-Lech odbywało się nie w 2021 roku, ale w latach 1983-1985, pewnie decydowałoby o tytule.

Lech Poznań mógł mieć bajeczny atak Okoński - Urban

Lech Poznań swoje pierwsze mistrzostwo zdobył stosunkowo późno, bo dopiero w 1983 roku. Wówczas mistrzami kraju już dawno byli nie tylko Górnik, Ruch czy Legia, ale też Widzew Łódź, Śląsk Wrocław, Stal Mielec, Polonia Bytom, nawet Warta Poznań. Trener Wojciech Łazarek zbudował w Poznaniu w latach osiemdziesiątych genialny zespół, oparty na tak znakomitych piłkarzach jak Mirosław Okoński, Jarosław Araszkiewicz, Krzysztof Pawlak, Hieronim Barczak, Józef Adamiec, Mariusz Niewiadomski, Henryk Miłoszewicz czy Janusz Kupcewicz. Osiągnął supremację, którą oddał właśnie Górnikowi. Co ciekawe, pierwsze mistrzostwo w 1983 roku wywalczył właśnie po pokonaniu Górnika w Zabrzu 2-0.

Zabrzańska drużyna drugiej połowy lat osiemdziesiątych była bliska wyrównania niebywałego rekordu Górnika z lat sześćdziesiątych, gdy w latach 1963-1967 zdobył pięć tytułów mistrza Polski z rzędu. W latach osiemdziesięciu skończyło się na czterech, między 1985 a 1988 rokiem, a zabrzan zatrzymał tak jak w latach sześćdziesiątych ich odwieczny rywal - Ruch Chorzów.

To był wspaniały zespół górników, oparty na takich graczach jak Józef Wandzik, Andrzej Pałasz, Andrzej Iwan, Andrzej Zgutczyński, Ryszard Komornicki, Joachim Klemenz, Ryszard Cyroń, Robert Warzycha czy Jan Urban.

Jan Urban o krok od Lecha Poznań

 Właśnie Jan Urban to postać łącząca te dwa kluby i to nie tylko dlatego, że w latach 2015-2016 trenował Lecha Poznań. To ten piłkarz w 1985 roku omal nie trafił do Lecha. Był wtedy obiecującym graczem Zagłębia Sosnowiec i trener Wojciech Łazarek bardzo chciał go mieć w Kolejorzu. - Miałem już samochód na poznańskiej rejestracji, nawet jakieś pieniądze w niepolskiej walucie zdążyłem już pobrać, a żona wybierała mieszkanie na osiedlu Czecha - mówi Jan Urban.

- W sprawie Urbana i Chojnackiego mieliśmy wszystko zaplanowane - dodaje Wojciech Łazarek. - Nawet ekonomicznie się przygotowaliśmy. Wsparliśmy się finansowo u różnych przedsiębiorców.

Jan Urban trafił jednak do Górnika po interwencji bardzo prominentnych osób w ówczesnym pionie górniczym PRL. Na stołku dyrektora naczelnego Zabrzańskiego Gwarectwa Węglowego z ramienia PZPR zasiadał Jan Szlachta, kibic Górnika. I od lat był jednak szarą eminencją PRL. Wszyscy liczyli się z jego zdaniem, choćby rzuconym nieoficjalnie. To jego wskazywano jako rozdającego karty w tej sprawie.

Lech nie zbudował bajecznego ataku Mirosław Okoński - Jan Urban. Świetny napastnik trafił do Górnika Zabrze, a ten w 1985 roku odebrał Lechowi tytuł.

Jan Urban i Czesław Michniewicz/Michał Stawowiak/Newspix

Ekstraklasa powraca. Nie przegap najważniejszych tematów:

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem