Włókniarz Częstochowa - Motor Lublin Jeśli ktoś, tak jak choćby Jakub Błaszczykowski, zaczął swoją przygodę z czarnym sportem od tego właśnie spotkania, to z pewnością dziś jest już w tej dyscyplinie motosportu zakochany. Choć mecz teoretycznie nie decydował o niczym poza prestiżem, to o podgrzanie atmosfery odpowiednio zadbały media informując, że lider gości - Mikkel Michelsen jest już po słowie z Michałem Świącikiem, prezesem Włókniarza. Po Duńczyku nie było jednak widać braku determinacji. Zdobył 11 punktów i przez całe spotkanie nie pozwalał Włókniarzowi odskoczyć na bezpieczną przewagę. Najbardziej z meczu zapamiętamy jednak jazdę jego rodaka - Leona Madsena, który w czternastym biegu popisał się fenomenalnym atakiem na Dominika Kuberę i zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo. Motor po raz pierwszy musiał przełknąć gorycz porażki. Apator Toruń - Sparta Wrocław Najświeższa z przytaczanych przez nas historii napisała się w minioną niedzielę. Tutaj mecz nie posiadał stawki już tylko pozornie - przegrany trafiał w ćwierćfinale na silny Włókniarz, wygrany wybierał się do osłabionego Gorzowa. Przez większość biegów Sparta wydawała się mieć sprawę pod swoją zdecydowaną kontrolą, lecz taśma Patryka Dudka i pyrrusowe zwycięstwo wrocławian w trzynastej gonitwie pozwoliły sztabowi gospodarzy na desygnowanie rezerw taktycznych w biegach nominowanych. Wydawało się, że nawet taka okazja nie uratuje Aniołów. W czternastej gonitwie na prowadzeniu jechał Daniel Bewley dając swej drużynie zwycięstwo w meczu, ale wówczas gorącej głowy nie opanował Bartłomiej Kowalski - 20-letni młokos przeszarżował w próbie ataku i staranował Patryka Dudka. W trzyosobowej powtórce wyścigu podwójnie zwyciężył Apator, zaś w ostatnim biegu szarża Pawła Przedpełskiego na Macieja Janowskiego pozwoliła torunianom cieszyć się ze zwycięskiego remisu. Miasto Kopernika oszalało! Apator Toruń - Stal Gorzów Oszalała po ostatnim spotkaniu Motoarena zaczęła budzić się do życia już podczas poprzedniego spotkania. Miejscowi zawodnicy znów przyprawili swoich fanów o palpitacje serca. Po czterech biegach przegrywali już ośmioma punktami, ale później rozpoczęli szaleńczą pogoń za Bartoszem Zmarzlikiem i jego kolegami. Ostatecznie udało im się zwyciężyć 47:43, a zdaniem wielu torunian to właśnie ten mecz rozbudził miłość kibiców do Roberta Lamberta. To właśnie on - u boku Patryka Dudka - rozstawiał po kątach faworyzowanych gości. Motor Lublin - Włókniarz Częstochowa. Wielkanoc, wielkie ściganie. Rewanżowe spotkanie tych drużyn wprawiło nas w iście anielski nastrój, ale i pierwsza odsłona rywalizacji pozwoliła nam wprawić się w iście świąteczny nastrój. Żadna inna drużyna nie zmusiła Motoru do takiego wysiłku na własnym obiekcie. Hampel biegnący całe okrążenie po bonus dla Mateusza Świdnickiego, liczne pasjonujące wyścigi - z tego spotkania zapamiętamy wiele, ale przede wszystkim chyba fenomenalną formę Maksyma Drabika, który szesnastoma punktami zdobytymi na swoim macierzystym klubie dał światu jasny sygnał, że z zawieszenia wraca silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Jeżeli tak mają wyglądać wszystkie mecze tych ekip, to liczymy na to, że spotkają się w finale. Unia Leszno - Sparta Wrocław Skoro o powrotach mowa, to w tym spotkaniu do żywych wrócił Tai Woffinden. Zmagający się z kryzysem formy trzykrotny mistrz świata przyleciał do Leszna prosto z Teneryfy, po czym zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo na bardzo trudnym terenie. Czego w tym meczu nie było?! Najbardziej szkoda nam chyba Davida Bellego - on także miał szansę na spore przełamanie, lecz niestety zanotował defekt na prowadzeniu, który koniec końców zaważył o wyniku spotkania.