Sytuacja miała miejsce w biegu ósmym meczu Fogo Unia Leszno - Arged Malesa Ostrów Wielkopolski. Damian Ratajczak ścigał przez cały bieg Grzegorza Walaska. Na ostatnim okrążeniu dopiął swego i wyprzedził doświadczonego rywala. Radość nie trwała jednak długo, bo Walasek zdecydowanym atakiem przedarł się przed młodzieżowca Unii, który tuż po mijance nie opanował motocykla i upadł. O winie Walaska nie było jednak mowy. Ratajczak zamiast zejść do parku maszyn, bo upadł tuż przy bramie wjazdowej, postanowił się pozbierać i dobiec do mety. Młodzieżowiec zebrał za ten gest duże owacje i nie ma co się dziwić - rzadko który zawodnik zdecydowałby się na taki wysiłek (Ratajczak biegł od szczytu drugiego łuku do mety), żeby rywal dostał punkt bonusowy, co w Ekstralidze oznacza zarobek na poziomie kilku tysięcy złotych. Ratajczak: Na tym polega gra fair Żużlowiec po zawodach skomentował swoją decyzję o podjęciu wysiłku i dobiegnięciu do mety. - Nic mnie nie bolało, więc wstałem i stwierdziłem, że dobiegnę, bo myślę, że na tym polega gra fair. Upadłem sam ze swojej winy, więc stwierdziłem, że dobrze by było, gdybym dobiegł i kolega z ostrowskiej drużyny dostał ten punkt bonusowy. Myślę, że jest to stosowne zachowanie - skomentował swoją postawę Damian Ratajczak. Młodzieżowiec Fogo Unii Leszno wytłumaczył też, dlaczego upadł. - Trochę to kwestia braku pewności, braku objeżdżenia, ale miałem też taki plan, że wpuszczę Grześka (Walaska - dop. red.), wejdę szerzej, skontruję i może mi wyda, a może nie - może będę trzeci, a może nie. Wjechałem jednak w ten łuk za wąsko i za wcześnie zacząłem kontrować - z tego wyniknął ten upadek - wyjaśniał jeden z asów w talii trenera Piotra Barona. - Jeszcze noga uciekła mi do tyłu, przez co ciężar ciała przeniósł się na tylne koło, motocykl zaczął się obracać i musiałem jakoś się katapultować, żeby jak najbezpieczniej upaść - dodawał młodzieżowiec leszczyńskiej Unii. Wydaje się jednak, że z występu może być zadowolony, bo w pierwszym ligowym spotkaniu po kontuzji zdobył 4 punkty w czterech startach.